wtorek, 16 kwietnia 2013

25: Sama mam go sobie zapewnić?


Rozdział 25
Weszłam do domu. Właściwie wbiegłam, wpadłam na walizki.
-Kto wyjeżdża?.. Cholera!- wrzasnęłam.
-Kamila- usłyszałam cichy dziecięcy głos.
-Sara?- spojrzałam na małą dziewczynkę.
-Tak- uśmiechnęła się i rzuciła się na mnie.
-A gdzie tata?- spytałam
-Tutaj- powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Co się cieszysz ty?- wystawiłam język.
-Idziesz dzisiaj z nami do zoo?- spytała dziewczynka. 
-Kochanie..- zaczęłam i spojrzałam na zegarek.
-Skarbie mówiłem Ci już, że Kamila idzie dzisiaj z ciocią Kasią, Marcysią, Darią, Patrycją, Anią i Agatą na szaloną noc po klubach- przerwał mi.
-Ciocia Patrycja bierze ślub i musimy to uczcić, wiesz?- pogłaskałam ją po głowie- ale jutro cały dzień będę dla Ciebie- uśmiechnęłam się.
-No chyba, że się zapijesz- przerwał Piszczek.
-Cicho Łukasz- podeszłam do niego i dałam mu delikatnego całusa w policzek. Ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i w samym ręczniku ruszyłam do pokoju. Na łóżku siedział Piszczek.
-Gdzie masz małą?- spytałam, poprawiając ręcznik.
-Bawi się z Gotze- uśmiechnął się i podszedł do mnie. Delikatnie zaczął mnie całować, potem coraz zachłanniej. Jego ręce ruszyły do mojego ręcznika.
-A jak wejdą?- spytałam.
-A co my nie możemy?- zaśmiał się i kontynuował swoją poprzednią czynność.
-Właściwie..-jęknęłam
**
Poprawiłam swoją sukienkę i zbierałam się do wyjścia. Jako, że z naszego mieszkania wychodziła połowa gości to nasza "limuzyna" podjeżdżała do nas. Daria stała przed lustrem i robiła ostatnie poprawki. Moritz siedział na kanapie i bawił się z Sarą. Kasia siedziała obok i przyglądała się temu. Dalej stał Mario i dawał wykład Marcysi.
-Pamiętaj, żeby za dużo nie pić..
-Dobrze.
-Nie podrywaj tam nikogo
-Będę flirtować ze wszystkimi- uśmiechnęła się do niego.
-Jak zobaczę, że z kimś flirtujesz to nie będzie seksu przez miesiąc- wystawił język
-EJ! Tu jest dziecko!- warknął Łukasz
-Ja tylko mówię, wy praktykujecie- odkrzyknął.
-Zazdrościsz Gotze?- spojrzałam w jego stronę.
-No nie wiem co Łukasz robi, że tak Ci się podoba
-Mario zamknij się- upomniał go Łukasz
-Dlaczego? Mi się ta wymiana zdań podoba- powiedziałam.
-Co innego też Ci się podoba- Mario zaczął krzyczeć i udawać orgazm. Z lewej strony poleciała w jego kierunku poduszka.
-Debil!- krzyknęła Marcysia.
W tym momencie do pokoju wbiegł Hummels podniósł mnie i zaczął się kręcić w kółko.
-Mats nie wiem co chcesz mi zrobić, ale zaraz zwymiotuję!-
-Kocham Cię!- wrzasnął
-Mats puść ją!-powiedziała Patrycja
-On już coś pił- powiedział Łukasz
-Co tu się dzieje?!- krzyknęła Ania wchodząc z Lewym do salonu.
-Chyba gwałty- odpowiedziała Agata.
-Agata gdzie masz brzuch?- spytała Kasia
-Został w domu- zaśmiała się.
-Jak ty go tak przykryłaś?
-Nie wiem- zaczęły się śmiać.
-Mamy dwie ciężarne tu, tak?- spytałam zbierając grupę.
-Możemy mieć trzy- przytulił mnie od tyłu Łukasz, chciał to powiedzieć cicho, ale mu nie wyszło.
-Wariat- pogłaskałam go po głowie.
-Idźmy już- podyktowała Ania. Dostałyśmy jeszcze masę wyrzeczeń on naszych "opiekunów" i ruszyłyśmy. Przed drzwiami stała wielka biała limuzyna.
-Bawimy się w tym- powiedziała Patrycja.
***
Delikatnie już wprawione, zaczęłyśmy dawać prezenty młodej.
Kasia podała jej czerwone pudełko. Patrycja szybko je otworzyła.
-Co to jest?- podniosła czarny stanik ze środka
-Żebyś z Matsem miała się w co bawić- zaśmiała się.
-Może nie wyciągnę nic więcej- spojrzała na pudełko.
-Teraz ja!- rzuciła Marcysia.
-O to jest małe- otworzyła- Kajdanki?- zaśmiała się.
-Z futerkiem!- krzyknęła czerwonowłosa
-To dużo zmienia.- Powoli otwierała resztę. Tłuczek, jakieś dziwne breloczki, kartki i bony na zakupy.
-Kocham was!- zaśmiała się i przytuliła każdą po kolei.
***
Leżałam na łóżku. Obudził mnie hałas odkrywania kołdry. Właściwie to jest taki hałas?!
-Jak ja się tu znalazłam?- spytałam rozciągając ręce.
-Doczołgałaś się- zaśmiał się Łukasz.
-Mamy jakieś proszki?- spytałam.
-Na kaca najlepszy jest orgazm kochanie- puścił mi oczko i kierował się do drzwi.
-Sama mam sobie go zapewnić?- rzuciłam nie myśląc nad słowami.
-Nie- odpowiedział i wyszedł. Ruszyłam za nim. Wyciągnęłam z jego torby jego spodnie na trening i ruszyłam do kuchni. Wyszperałam z apteczki jakieś leki, połknęłam i usiadłam na kanapie.
-Niech mi ktoś wczorajsze streści- zaśmiałam się.
-Nikt nie pamięta-odpowiedziała Marcysia
________________________

Drętwo! :CCCCC
Chyba będę niedługo kończyć ten blog, nie wiem jak, ale go skończę, bo nie widzę już powodu, żeby go pisać. Przepraszam Łukasz :C  Źle się czuję :C
Wchodzisz?= zostaw komentarz proszę..
xx





10 komentarzy:

  1. no chyba cie pojebało ziomek. masz nie kończyć tego bloga ! NEVER !
    heheheheheheheh zboczeniec xdd
    kocham cie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. ktos cie kiedys trzasnal w tyltk ? Ty chcesz go skonczyc ? zawariowalas ? Odcinek fajny a tekst o tym orgazmie Kamili jeszcze lepszy czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie kończ! :3
    Rozdział jest świetny :)
    Czekam na kolejny :]
    Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/04/rozdzia-66.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ty ćpasz ? Jaki koniec ?
    Ja chce historie co wydarzyło się na imprezie :D
    Kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakich powodów nie widzisz żeby go pisać ? Co Ty ? Zajebisty jest *.* pisz dalej, czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie kończ goo ! Jest świetny *.* uwielbiam GO czytać ;) dodaj szybko następny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny blog ;) masz talent dziewczyno ! Nie kończ go pisać ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Uzależniasz ! Dawaj szybko następny ! <3 cudowny blog *o*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, nie, nie! Nie kończ, proszęęę. Przecież ten blog jest zaje... no fajny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Awww.! Kocham ,kocham,kocham.Nie kończ.! =)

    OdpowiedzUsuń