Rozdział 24
*Perspektywa Kasi*
Otworzyłam oczy, obok leżał Moritz i delikatnie się do mnie uśmiechnął.
-Hej piękna- odgarnął kosmyki włosów z mojej twarzy.
-Dzień dobry- podniosłam kąciki ust.
-Wiesz gdzie jesteśmy?- spytał
-W jakimś hotelu, miasta i kraju nie jestem pewna- złapałam jego dłoń
-A co powiesz na Paryż we Francji?- przygryzł wargę
-Co?-jęknęłam.
-Bardzo chciałaś jechać do Paryża i oto jesteś- podciągnął się na dłoniach. Delikatnie go pocałowałam.
-Jesteś wspaniały- przejechałam dłonią po jego pliczku.
-Dziękuję- uśmiechnął się.- Idziemy zwiedzać, prawda?- Wbił we mnie wzrok.
-Tak- przygryzłam wargę. Wstałam, ubrałam żółtą luźną bluzkę, ciemne spodnie i lity. Złapał mnie pod rękę i ruszyliśmy na miasto. Przechodziliśmy obok pięknych, zabytkowych kamieniczek. Weszliśmy do jednej piekarni i kupiliśmy kilka ciepłych rogalików. Podeszliśmy do wieży Eiffla. Jeszcze większa niż się wydaje. Wielka, stalowa... i zarazem piękna. Stanęłam na środku i zaczęłam robić jej zdjęcia. Kiedy się odwróciłam, żeby pokazać zdjęcie Moritzowi zobaczyłam jak chłopak trzyma w ręce wielki bukiet róż.
-ojeju!- wrzasnęłam
-Kocham Cię- wręczył mi bukiet i pocałował najczulej jak umiał. Weszliśmy na wierzę i przyglądaliśmy się panoramie Paryża.
-Pięknie tu- powiedziałam z przejęciem w głosie.
-Jesteś piękniejsza- objął mnie lewym ramieniem. Przytuliłam się do niego.
-Jesteś cudowny.- wyszeptałam mu do ucha i wtuliłam się w niego mocniej. Po około godzinie schodziliśmy na dół. Stanęłam przed wieżą i jeszcze raz na nią spojrzałam. Kilka fanów Borussi Dortmund podbiegło do piłkarza i poprosiło go o zdjęcia i autografy. Kiedy tylko skończyła się kolejka do Moritza ruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu. Po godzinnym spacerze wchodziliśmy do naszego pokoju. Wsadziłam kwiaty do wazonu i usiadłam na łóżku.
-Oglądamy coś?- spytałam i pokazałam miejsce obok mnie. Moritz usiadł obok i położył rękę na moim udzie. Wsunęliśmy się bardziej na łóżku, tak aby opierać się o jego koniec. Włączyłam telewizor i zaczął lecieć jakiś film. Spojrzałam na swojego narzeczonego. Jego ręką dalej spoczywała na moim udzie. Dotknęłam jej. Chłopak odwrócił się do mnie i zaczął delikatnie całować. Zjechałam po oparciu, leżałam na łóżku, a on obdarowywał mnie pocałunkami. Szybkimi ruchami odpięłam jego koszulę, a on powoli pozbywał się moich spodni.
***
*perspektywa Marceliny*
Obudził mnie delikatny pocałunek w szyję.
-Mario?- spytałam
-Tak, kochanie- odpowiedział.
-Co tu robisz?- spytałam wychodząc z pod kołdry.
-Przyszedłem do Ciebie- uśmiechnął się.
-Tak?- pociągnęłam go za policzki i przewróciłam tak, że leżał obok mnie. Usiadłam na nim i zaczęłam delikatnie całować.
-Wiesz, to ja Ci chciałem na walentynki zrobić jakiś prezent, ale taki jaki ty teraz mi proponujesz, podoba mi się najbardziej- pociągnął w dół piżamę. Delikatnie całowałam jego aksamitne usta. Pewnie w mniejszym pokoju, od tego co się między nami działo zaparowały by szyby, ale tu się to jakoś rozchodziło. Mario próbował ściągnąć ze mnie piżamę. Zatrzymałam ją.
-Nie kochany. To wieczorem- pocałowałam go w nos. Złapałam dół piżamy i poszłam się przebrać. Ubrałam długą bluzkę z koniem i spodnie w moro. Mario siedział na łóżku.
-Co dzisiaj robimy?- spojrzałam na niego.
-Nie wiem może to co przerwałaś?- podszedł do mnie i zawinął ręce na mojej miednicy.
-Może później- odwróciłam się do niego i pocałowałam go.
-Dobra to idziemy do kina?- spytał
-Mi pasuje.- uśmiechnęłam się. Włączyliśmy komputer, zarezerwowaliśmy bilet i zaczęliśmy się zbierać.
Po kilku godzinnym seansie pojechaliśmy do Mario. Zjedliśmy kolację i..
***
*Perspektywa Darii*
Obudziłam się, za ścianą słyszałam jak Mario i Marcysia się wygłupiają. Spojrzałam na telefon. Jedna wiadomość.
"Będę u Ciebie za dwadzieścia minut. xx"
Szybko się podniosłam, złapałam leginsy i jakiś cienki sweter. Wbiegłam do łazienki i zrobiłam delikatny makijaż. Kiedy skończyłam, usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Otworzyłam je i rzuciłam się na Marco.
-Hej kochanie- pocałował mnie. Wyciągnął z torby ciemną opaskę. -Porywam Cię, załóż to.
-Wezmę tylko telefon.
-To jest napad! - warknął
-Dobrze- odpowiedziałam i założyłam posłusznie ciemną opaskę na oczy.
Nie widziałam co się dzieje dookoła, tylko słyszałam cichy pomruk silnika. Kiedy się nie widzi trasy, czas leci wolniej, więc po jakiejś dłuższej przerwie Marco pomógł mi wyjść z samochodu. Podniósł mnie i gdzieś przeniósł. Poczułam mieszankę jego perfum, róż i jakiś przypraw. W uszach rozbrzmiewała cicha, wolna muzyka. Po chwili opaska spadła, a moim oczom ukazał się pięknie przystrojony zadaszony taras. Kilka świeczek na stole, pełno róż, jasne, delikatne meble. Usiedliśmy do kolacji. Po zjedzeniu zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki.
-Kocham Cię, będziesz moją walentynką- spytał, podnosząc go góry mój podbródek.
-Ja Ciebie też. Będę- uśmiechnęłam się do niego. Opadliśmy na kanapę. Wtuliłam się w jego tors i słuchałam bicia jego serca.
****
*Perspektywa Kamili* Patrzyłam na śpiącego Łukasza. Przejechałam po jego twarzy ręką i zobaczyłam jak powoli otwiera zaspane oczy.
-Witaj moja walentynko- uśmiechnęłam się.
-Zakryj się- powiedział i zakrył gołą część mojego ciała.
-Dlaczego?- przybliżyłam się do niego.
-Bo nie chce, żebyś zmarła- przysunął mnie jeszcze bardziej do siebie. Czułam jego ciepły tors na swojej klatce piersiowej.
-Dziękuję za wczoraj- pocałował mnie w czoło.
-To chyba ja powinnam podziękować co?- spojrzałam w jego oczy
-Nie wiem kto się bardziej męczył- uśmiechnął się.
-Głupek!- zaśmiałam się.
-Czekaj mam coś dla Ciebie- odsunął się i wyszedł z łóżka. Spojrzałam na niego i przygryzłam wargę. Usiadłam i zakryłam górną, gołą partię ciała białą kołdrą. Po chwili Łukasz przyszedł z dużym kartonem i położył go na moich nogach. Podniosłam wieczko i zobaczyłam tam małą szarą kulkę. Sięgnęłam po nią ręką i wtedy zamiauczała. Spojrzałam na chłopka i znowu na małego kotka.
-Jeju.. dziękuję- powiedziałam i pocałowałam go
-Nie ma za co kochanie- oddał pocałunkiem. Wpuściłam Łukasza pod kołdrę i położyłam małego kotka na pościeli.
-Trzeba będzie dać mu jakieś imię- uśmiechnęłam się.
-Na pewno wymyślisz coś ładnego
______________________________
Trochę inny rozdział, ale chciałam, żeby wszystko w nich było.. Pewnie mi się nie udało, ale cóż..
W następnym tygodniu pełno sprawdzianów i jakiś zapamiętywanek.. oh gad..
Mam nadzieje, że taki dość długi "nakarmi" was na jakiś ten tydzień, bo pewnie nie usiądę do bloga.
xxx
*Perspektywa Kasi*
Otworzyłam oczy, obok leżał Moritz i delikatnie się do mnie uśmiechnął.
-Hej piękna- odgarnął kosmyki włosów z mojej twarzy.
-Dzień dobry- podniosłam kąciki ust.
-Wiesz gdzie jesteśmy?- spytał
-W jakimś hotelu, miasta i kraju nie jestem pewna- złapałam jego dłoń
-A co powiesz na Paryż we Francji?- przygryzł wargę
-Co?-jęknęłam.
-Bardzo chciałaś jechać do Paryża i oto jesteś- podciągnął się na dłoniach. Delikatnie go pocałowałam.
-Jesteś wspaniały- przejechałam dłonią po jego pliczku.
-Dziękuję- uśmiechnął się.- Idziemy zwiedzać, prawda?- Wbił we mnie wzrok.
-Tak- przygryzłam wargę. Wstałam, ubrałam żółtą luźną bluzkę, ciemne spodnie i lity. Złapał mnie pod rękę i ruszyliśmy na miasto. Przechodziliśmy obok pięknych, zabytkowych kamieniczek. Weszliśmy do jednej piekarni i kupiliśmy kilka ciepłych rogalików. Podeszliśmy do wieży Eiffla. Jeszcze większa niż się wydaje. Wielka, stalowa... i zarazem piękna. Stanęłam na środku i zaczęłam robić jej zdjęcia. Kiedy się odwróciłam, żeby pokazać zdjęcie Moritzowi zobaczyłam jak chłopak trzyma w ręce wielki bukiet róż.
-ojeju!- wrzasnęłam
-Kocham Cię- wręczył mi bukiet i pocałował najczulej jak umiał. Weszliśmy na wierzę i przyglądaliśmy się panoramie Paryża.
-Pięknie tu- powiedziałam z przejęciem w głosie.
-Jesteś piękniejsza- objął mnie lewym ramieniem. Przytuliłam się do niego.
-Jesteś cudowny.- wyszeptałam mu do ucha i wtuliłam się w niego mocniej. Po około godzinie schodziliśmy na dół. Stanęłam przed wieżą i jeszcze raz na nią spojrzałam. Kilka fanów Borussi Dortmund podbiegło do piłkarza i poprosiło go o zdjęcia i autografy. Kiedy tylko skończyła się kolejka do Moritza ruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu. Po godzinnym spacerze wchodziliśmy do naszego pokoju. Wsadziłam kwiaty do wazonu i usiadłam na łóżku.
-Oglądamy coś?- spytałam i pokazałam miejsce obok mnie. Moritz usiadł obok i położył rękę na moim udzie. Wsunęliśmy się bardziej na łóżku, tak aby opierać się o jego koniec. Włączyłam telewizor i zaczął lecieć jakiś film. Spojrzałam na swojego narzeczonego. Jego ręką dalej spoczywała na moim udzie. Dotknęłam jej. Chłopak odwrócił się do mnie i zaczął delikatnie całować. Zjechałam po oparciu, leżałam na łóżku, a on obdarowywał mnie pocałunkami. Szybkimi ruchami odpięłam jego koszulę, a on powoli pozbywał się moich spodni.
***
*perspektywa Marceliny*
Obudził mnie delikatny pocałunek w szyję.
-Mario?- spytałam
-Tak, kochanie- odpowiedział.
-Co tu robisz?- spytałam wychodząc z pod kołdry.
-Przyszedłem do Ciebie- uśmiechnął się.
-Tak?- pociągnęłam go za policzki i przewróciłam tak, że leżał obok mnie. Usiadłam na nim i zaczęłam delikatnie całować.
-Wiesz, to ja Ci chciałem na walentynki zrobić jakiś prezent, ale taki jaki ty teraz mi proponujesz, podoba mi się najbardziej- pociągnął w dół piżamę. Delikatnie całowałam jego aksamitne usta. Pewnie w mniejszym pokoju, od tego co się między nami działo zaparowały by szyby, ale tu się to jakoś rozchodziło. Mario próbował ściągnąć ze mnie piżamę. Zatrzymałam ją.
-Nie kochany. To wieczorem- pocałowałam go w nos. Złapałam dół piżamy i poszłam się przebrać. Ubrałam długą bluzkę z koniem i spodnie w moro. Mario siedział na łóżku.
-Co dzisiaj robimy?- spojrzałam na niego.
-Nie wiem może to co przerwałaś?- podszedł do mnie i zawinął ręce na mojej miednicy.
-Może później- odwróciłam się do niego i pocałowałam go.
-Dobra to idziemy do kina?- spytał
-Mi pasuje.- uśmiechnęłam się. Włączyliśmy komputer, zarezerwowaliśmy bilet i zaczęliśmy się zbierać.
Po kilku godzinnym seansie pojechaliśmy do Mario. Zjedliśmy kolację i..
***
*Perspektywa Darii*
Obudziłam się, za ścianą słyszałam jak Mario i Marcysia się wygłupiają. Spojrzałam na telefon. Jedna wiadomość.
"Będę u Ciebie za dwadzieścia minut. xx"
Szybko się podniosłam, złapałam leginsy i jakiś cienki sweter. Wbiegłam do łazienki i zrobiłam delikatny makijaż. Kiedy skończyłam, usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Otworzyłam je i rzuciłam się na Marco.
-Hej kochanie- pocałował mnie. Wyciągnął z torby ciemną opaskę. -Porywam Cię, załóż to.
-Wezmę tylko telefon.
-To jest napad! - warknął
-Dobrze- odpowiedziałam i założyłam posłusznie ciemną opaskę na oczy.
Nie widziałam co się dzieje dookoła, tylko słyszałam cichy pomruk silnika. Kiedy się nie widzi trasy, czas leci wolniej, więc po jakiejś dłuższej przerwie Marco pomógł mi wyjść z samochodu. Podniósł mnie i gdzieś przeniósł. Poczułam mieszankę jego perfum, róż i jakiś przypraw. W uszach rozbrzmiewała cicha, wolna muzyka. Po chwili opaska spadła, a moim oczom ukazał się pięknie przystrojony zadaszony taras. Kilka świeczek na stole, pełno róż, jasne, delikatne meble. Usiedliśmy do kolacji. Po zjedzeniu zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki.
-Kocham Cię, będziesz moją walentynką- spytał, podnosząc go góry mój podbródek.
-Ja Ciebie też. Będę- uśmiechnęłam się do niego. Opadliśmy na kanapę. Wtuliłam się w jego tors i słuchałam bicia jego serca.
****
*Perspektywa Kamili* Patrzyłam na śpiącego Łukasza. Przejechałam po jego twarzy ręką i zobaczyłam jak powoli otwiera zaspane oczy.
-Witaj moja walentynko- uśmiechnęłam się.
-Zakryj się- powiedział i zakrył gołą część mojego ciała.
-Dlaczego?- przybliżyłam się do niego.
-Bo nie chce, żebyś zmarła- przysunął mnie jeszcze bardziej do siebie. Czułam jego ciepły tors na swojej klatce piersiowej.
-Dziękuję za wczoraj- pocałował mnie w czoło.
-To chyba ja powinnam podziękować co?- spojrzałam w jego oczy
-Nie wiem kto się bardziej męczył- uśmiechnął się.
-Głupek!- zaśmiałam się.
-Czekaj mam coś dla Ciebie- odsunął się i wyszedł z łóżka. Spojrzałam na niego i przygryzłam wargę. Usiadłam i zakryłam górną, gołą partię ciała białą kołdrą. Po chwili Łukasz przyszedł z dużym kartonem i położył go na moich nogach. Podniosłam wieczko i zobaczyłam tam małą szarą kulkę. Sięgnęłam po nią ręką i wtedy zamiauczała. Spojrzałam na chłopka i znowu na małego kotka.
-Jeju.. dziękuję- powiedziałam i pocałowałam go
-Nie ma za co kochanie- oddał pocałunkiem. Wpuściłam Łukasza pod kołdrę i położyłam małego kotka na pościeli.
-Trzeba będzie dać mu jakieś imię- uśmiechnęłam się.
-Na pewno wymyślisz coś ładnego
______________________________
Trochę inny rozdział, ale chciałam, żeby wszystko w nich było.. Pewnie mi się nie udało, ale cóż..
W następnym tygodniu pełno sprawdzianów i jakiś zapamiętywanek.. oh gad..
Mam nadzieje, że taki dość długi "nakarmi" was na jakiś ten tydzień, bo pewnie nie usiądę do bloga.
xxx
Merry! |
Awww słodko *o*
OdpowiedzUsuńJak mogłaś mnie tak męczyć tyle na niego czekałam :P Bardzo fajny rozdział :D
Kocham Cię <3
zboczeniec Mario. xd ahahah podoba mi sie <3 czrkamy ;*
OdpowiedzUsuńUHUHUH ROMANTYCZNIE :D
OdpowiedzUsuńmeow, zajebisty rozdział ♥
OdpowiedzUsuńteż chce do Paryża.odcinek zarąbisty no i romantyczny ::)) czekam na next
OdpowiedzUsuń