wtorek, 19 marca 2013

5: Co się działo wczoraj?



Rozdział 5.
Obudziłam się i zobaczyłam na telefonie sms od Łukasza.
„Siema, mogę do Ciebie przyjechać z Sarą?   Piszczu”
Odpisałam, że tak i poszłam się ubrać w jakiś luźny strój.
Kasia dzisiaj siedziała na wykładach sztuki w galerii, a Marcysia i Daria miały egzamin. Zrobiłam sobie herbaty i usiadłam na krześle przy wysepce. Spojrzałam w dół. Zamknęłam oczy. Pierwszy raz od dłuższego czasu miałam czas, żeby usiąść i pomyśleć o wszystkim.
 Usłyszałam dzwonek domofonu. Otworzyłam. Po chwili Łukasz i jego córeczka już siedzieli ze mną w kuchni.
Chwilę bawiłam się z Sarą, Łukasz poszedł w tym czasie do łazienki.
-Wiesz, mama i tata się wczoraj kłócili, krzyczeli bardzo głośno- wyszeptała mi mała dziewczynka.
-Dlatego tata jest taki przybity, ale ich kłótnie nas nie dotyczą prawda?- uśmiechnęłam się do niej.
-Jesteś strasznie fajna- wysepleniła.
-Dziękuję- zaśmiałam się. Po dwugodzinnej zabawie mała zasnęła na kanapie. Przykryłam ją kocem i usiadłam z Łukaszem w kuchni.
-Znamy się prawie miesiąc, a ja mało o Tobie wiem- uśmiechnął się do mnie.
-Ze wzajemnością Łukasz- wystawiłam język do niego.
-To najpierw ty-upił łyk ciepłej herbaty.
***

Kasia, Daria, Marcysia siedziały przy stole i jadły ciepły obiad.
-Laski moje kochane! Macie dwie godziny na zrobienie się na bóstwo i idziemy na wielką imprezę do Moritza- weszłam do kuchni i szeroko się do nich uśmiechnęłam.
-Do tego Moritza?- spytała Daria.
-Musisz się przyzwyczaić, że jesteś w ich życiu. Będą tam wszyscy. Całe BVB, my, żony, dziewczyny, dziunie, lachony i co tam chcecie. Jedyny warunek to czy chcecie iść?
-TAK!- Wrzasnęły wszystkie.
-To się zbierać, bo do jutra czekać nie będziemy- Dziewczyny wybiegły z kuchni prawie zabijając się w przejściu.
Po niecałej godzinie wszystkie były zrobione.
Kasia miała spięte włosy w warkocz i zrobione z tego kok. Jej ostry makijaż idealnie współgrał ze strojem.  Marcysia swoje czerwone włosy zostawiła tak jak miała, posypała je brokatem i spryskała lakierem. Jej strój podkreślał jej kobiece kształty. Daria zrobiła warkocz na bok, a jej sukienka uwydatniła jej zgrabną sylwetkę. Ja natomiast pofalowałam włosy i ubrałam taki strój, aby było mi wygodnie. Stałyśmy wszystkie przed lustrem i patrzyłyśmy na nasze odbicie. Każda wzięła do torebki najważniejsze rzeczy: telefon, klucze, dowód, portfel, gumy do żucia, przybory do makijażu. Po dwudziestu minutach jazdy taksówką wchodziłyśmy na wielką posesję gospodarza dzisiejszej imprezy. Już było tam dużo ludzi.
-Hej Kamila!- Moritz do mnie podszedł i mnie przytulił.
-Hejo! To jest Daria, Marcysia i Kasia.- dziewczyny w odpowiedniej kolejności pomachały mu.
-To ta Marcysia o której Mario cały czas gada? – spojrzał na mnie, wzruszyłam ramionami. –E! Gotze chodź tu!- zawołał, a po chwili Mario stanął obok nas. – Załatwiłem Ci partnerkę na ten wieczór- uśmiechnął się do niego. Mario podszedł do Marcysii złapał ją pod rękę i poszli gdzieś razem.
Moritz popatrzył na Kasię.
-Będziesz moją partnerką na dzisiejszy wieczór?- spytał się jej.
-Jeżeli chcesz- uśmiechnęła się do niego i obydwoje poszli dalej. Daria złapała się mnie.
-Zostałyśmy same. Powiedz, że Marco tu nie ma, bo ja umrę na sam jego widok!- powiedziała, łapiąc mnie za dłoń. W tym samym momencie Reus przebiegł przed nią.- O BOŻE! –wrzasnęła.
- Na razie możesz mówić do mnie Marco, O boże, będziesz krzyczeć kiedy indziej- puścił jej oko, podał jej dłoń i razem poszli na balkon rozmawiać. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam Roberta z Anią.
Podeszłam do niech.
-Hej- uśmiechnęłam się.
-O Aniu poznaj naszą dietetyczkę, Kamila- pokazał na mnie. Wymieniłam się uśmiechami z nią. Podszedł do nas Mats.
-Hej,
-Siema- odpowiedziałam.
-To jest Patrycja- pokazał na śliczną dziewczynę stojącą obok niego. Przywitałam się z nią porozmawiałam z nimi chwilę i zauważyłam Łukasza stojącego przy oknie.
Podeszłam do niego. Kiedy się zbliżałam, on już się do mnie uśmiechał. Poczułam to co zawsze czułam, kiedy widziałam go jako nastolatka, te motylki w brzuchu.
-Siema- zaczął.
-Hej- odpowiedziałam trochę zakłopotana swoim uczuciem.
-Coś się stało?- spytał
-Nie, nic. Jesteś sam?- spytałam rozglądając się za Ewą.
-Ewa nie chciała przyjść, bo bolała ją głowa. – Zauważyłam, że jego mina trochę zrzedła.
-Dobra, nie ważne. Idziemy się napić? – spytałam
-Prowadź- uśmiechnął się.

****
Wstałam chwiejnym krokiem. Spojrzałam na stolik.
-Wypiłam z Łukaszem na pół jedną butelkę wódki- pomyślałam i spojrzałam dookoła. Nikt nie siedział, obok, ani nie leżał. Łukasz podniósł się z krzesła i się zachwiał. Upadł. Nie mogłam przestać się śmiać.
-Co się śmiejesz Ty? Nogi mi zdrętwiały! Jezu jak mi się pić chce. – przejechał językiem po wargach.
-Chodź może coś znajdziemy- podałam mu rękę.
- My wczoraj wypiliśmy całą butelkę na pół?- spytał przerażony.
-Na to wygląda- złapałam się za głowę. –Pewnie wyglądam jak straszydło co?- spojrzałam na niego.
-Nie, wyglądasz dobrze- pomachał głową- w ogóle gdzie my jesteśmy?- spytał.
-Chyba w wiacie ogrodowej.- nacisnęłam na klamkę, do środka wpadły świeże promienie słońca. Wyszliśmy na zewnątrz. Spojrzałam na swoje buty stojące przed drzwiami. Buty były poturbowane, a obcasy połamane w drobny mak. Łukasz złapał mnie za nadgarstek i przeszliśmy przez trawę do domu.
-Wszyscy zgonowali przy basenie- zaśmiał się Łukasz.
-Tam jest samochodzik?- spojrzałam w dół basenu.
-Opel- zaczął się śmiać. Weszliśmy do środka. W domu każdy leżał na sobie.
-Roman, Roman, Roman- Łukasz kilka razy potrząsnął bramkarzem, który siedział przed szafą, okryty ziemią, roślinami i w pozycji jakby bronił.
-Obroniłem!- wrzasnął, po czym spojrzał na nas z przerażeniem- Dlaczego stoicie w moim polu? Zła bramka?
-On jest jeszcze pijany, Łukasz- podpowiedziałam. Poszliśmy dalej.
-O Kuba on nie pije- Łukasz podszedł do Błaszczykowskiego. Kuba był cały w odciskach ust. Spojrzał na nas.
-Stary powaliło Cię?!- wstał do Łukasz
-ale co?
-Dałeś im pomadkę Kamili, każdy się malował i się uparł, że jak nie da całusa Kubusiowi to będzie bezpłodny. Stary dwudziestu facetów, pomalowanych w damską pomadkę mnie całowało. Zabiję Cię!- wybuchłam śmiechem. –nawet nie było szans o obronie, czterech mnie trzymało trzech całowało po klatce piersiowej i twarzy. –Kuba się zatrząsł. Razem z Kubą poszliśmy dalej. Zobaczyłam Marcysię i Mario, leżących obok siebie i trzymających się za ręce. Zrobiłam im zdjęcie, po czym Kuba wylał na nich wodę z wiaderka. Goetze miał na sobie jeszcze resztki mojej pomadki.
-Co jest?!- Mario wstał, a Marcysia poczuwszy mokro wyskoczyła z łóżka. – o stary moja głowa!
- Z mózgiem też nie najlepiej- Kuba spojrzał na niego z pod byka.
-Co ci się stało? Banda napalonych fanek Cię napadła? – Mario spytał się rozcierając swoje czoło.
-Tak, banda fanek o nazwie BVB i przewodniczyłeś ty- Kuba wrzasnął, aż Marcysia się przestraszyła. Mario kompletnie nie wiedział o czym Kuba mówi.
Zostawiliśmy ich. W następnym pokoju był Lewy i Annia, a na dole Hummels tulący się do Patrycji.
Po drugiej stronie leżał Santana przytulony do palmy, która miała obgryzione liście. Weszłam do następnego, Daria i Marco siedzieli na łóżku i grali w łapki.
-Nie piliście nic wczoraj?- spytałam
-Nie, my siedzieliśmy i cały czas gadaliśmy- uśmiechnął się Reus
-Bo wszyscy są zalani w trupa i nikt nie wie co się działo- odpowiedziałam i wyszłam.
-Chodź odprowadzę Cię do domu. – Łukasz złapał mnie za ramię.
-Muszę Kasię tylko znaleźć- uśmiechnęłam się do niego. Szukaliśmy jej wszędzie.
- Z kim ona balowała?
-Z Moritzem- odpowiedziałam.
-To pewnie leżą w jego sypialni.
-Myślisz, że jej to zrobił?- spytałam przerażona.
-po pijaku? Moritz, dziewczyna, która mu wpadła w oko, jego dom, sypialnia, Wszystko się mogło zdarzyć- Łukasz przycisnął mnie do siebie. Szybko wbiegłam do sypialni Moritza. Kasia leżała na łóżku, a on leżał pod szafą. Szybko ocuciłam dziewczynę i wyciągnęłam ją na zewnątrz. Zadzwoniliśmy po taxi i jako tako połowa imprezowiczów wróciła do domu.
**
Odebrałam telefon.
-Halo?
-Siema tu Łukasz, żyjesz? Jak dziewczyny?
-Właśnie się obudziłam. Która godzina? Ja jakoś żyje, a dziewczyny to nie wiem.
-Jest  trzynasta. Dobra jakby się coś działo to dzwoń.
-Dobrze.- pożegnałam się i  odłożyłam telefon. Miałam na sobie jakąś męską koszulkę i majtki. Wyszłam do kuchni, napiłam się wody.  Dziewczyny jęczały na kanapie.
-Zabalowałyście- powiedziałam szeptem.
-Bo ty nie- zaśmiała się Kasia- wywijałaś na parkiecie swoje dancehallowe triki. W sukience głupku
-Matko, co?
- No robiłaś szpagaty, stawałaś na głowię i to wszystko w sukience- dopowiedziała Marcysia.
-Ty wylądowałaś z Mario w łóżku- wystawiłam język
-jak to?
-Mam wasze zdjęcie- uśmiechnęłam się do niej i pokazałam jej telefon.
-Dobrze, że tylko tak, a nie jakoś inaczej- usiadłam między nimi.
-No to pierwsza impreza w takim gronie zaliczona- zagryzłam wargę i przymknęłam oczy.
-Chyba zgon- Kasia położyła na mnie głowę.
Patrycja Best 26 lat

 Daria Nägele 24 lata
______________________________________

Koniec, wykorzystałam swój limit na dzisiaj : ) Następny rozdział nie wiem kiedy, na pewno jak będzie 10 komentarzy (podbijam lvl, bo wam za szybko to idzie)
Mam nadzieje, że wam się podoba.
Nie bijcie za błędy i głupotę, ale jestem chora.
xx


11 komentarzy:

  1. O matko ale się uśmiałam XDD
    Biedny Kubuś ;))
    Mi tam się podoba ta impreza :PP
    Gra z Marco w łapki dobrze że tylko w łapki :D

    @DariaPoland15

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahahah Santana i te jego kwiatki
    Super ;)
    @Dortmundheart

    OdpowiedzUsuń
  3. no no robi sie co raz ciekawiej ::)) mam nadzieje (taka mala ) ze co cos sie wydarzy pomiedzy Lukaszem a Kamila ::))) pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. SIKAM ;D JUŻ WSZYSTKO CO DOBRE NAPISAŁAM CI NA TWITTERZE <3 :D KOCHAM TO OPOWIADANIE I KOCHAM CIEBIE I KOCHAM MARIO I KOCHAM WSZYSTKICH ;D DOBRA PONOSI MNIE . XD JUŻ SIĘ ZAMYKAM . ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. KOCHAM CIĘĘĘĘĘĘ

    OdpowiedzUsuń
  6. dostanę bigos?

    OdpowiedzUsuń
  7. jedziemy do Dortmundu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bez Ciebie nie idę.

    OdpowiedzUsuń
  9. tak tak dawaj nastepna czesc bo juz ponad 10 jest :D

    OdpowiedzUsuń