sobota, 30 marca 2013

21: Czekaliście na mnie?

Rozdział 21.

*kilka dni później*

-Moritz!- usłyszałam głos Dari, wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam na korytarz, w którym stał młody chłopak. Na twarzy miał kilka już zaschniętych ran. Wielkiego siniaka pod prawym okiem i nogę w usztywniaczu. Kasia wzięła od niego torbę.
-Cześć wam- obdarował nas swoim ciepłym uśmiechem.
-Jak się czujesz?- przecisnęłam się przez Mario i Marcysie.
-Dobrze tylko przed najbliższy miesiąc stoję i nie mogę grać.
-Ale na treningi będziesz chodził?- spytał Gotze
-Tak- uśmiechnął się
-Dobra nie męczcie go, chodź- Kasia złapała go pod rękę i weszli do pokoju. Jeszcze chwilę staliśmy w przedpokoju i gadaliśmy między sobą. Nagle otworzyły się drzwi wejściowe i do mieszkania wszedł Łukasz.
-Czekaliście na mnie?- spytał patrząc na naszą grupkę. Wskoczyłam na niego i pocałowałam.
-Co tu robisz?
-Przyszedłem do Ciebie- oddał mi pocałunek.
-Jesteście tacy słodcy, że sobie stąd idę- rzucił Mario i łapiąc Marcysię za rękę, wrócił do pokoju.
Uśmiechnęłam się do Łukasza, a on postawił mnie na ziemi.
-Idziesz dzisiaj do pracy?
-Nie, dzisiaj Emma ogarnia dokumenty.
-To chodź z nami na trening, posiedzisz tam godzinę i później zabiorę Cię gdzieś co?
-Mi się ten pomysł podoba- przybliżył się do mnie i delikatnie pocałował.
***
Weszliśmy na stadion. Zajęłam miejsce obok Jurgena i Moritza.
-Kamila- uśmiechnął się do mnie trener pszczółek.
-Tak?- spojrzałam na niego.
-Podoba Ci się Łukasz?- spytał
-słucham?
-No bo wy kręcicie, to tak się pytam
-Trenerze, oni są razem- wtrącił się Moritz
-Nie nadążam za wami- pokiwał głową i wstał do nich. Spojrzałam na Moritza, a on na mnie, zaczęliśmy się śmiać. Siedziałam przez chwilę cicho.
-Nad czym myślisz?- spytał Mo
-Nad życiem- uśmiechnęłam się do niego. Zaczęliśmy rozmawiać, śmiać się. Piłka Łukasza potoczyła się do mnie, zatrzymałam ją nogą. Piszczu podbiegł do mnie.
-Podasz?
-Za całusa- zagryzłam wargę. Podbiegł bliżej, złapał piłkę i musnął moje usta.
-Serio razem jesteście słodcy- uśmiechnął się Moritz.
-Dziękuję- powiedzieliśmy w tym samym momencie. Uśmiechnęłam się do niego i znowu zaczęli grać. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam odpisywać Kasi na sms.
-Kamila!- usłyszałam głos, podniosłam wzrok i zobaczyłam jak piłka leci w naszą stronę. Odbiłam ją pięścią i najwyraźniej byłam pierwszą osobą, która tak zrobiła, bo wszyscy stali z dużymi oczami i otwartymi ustami. Podniosłam piłkę i ruszyłam ku nim.
-Zamknijcie budzie, bo wam pszczółki nalecą- uśmiechnęłam się i wyrzuciłam piłkę z autu. Trener gwizdnął po kilku minutach i pożegnał się z dużymi dziećmi. Weszłam razem z nimi do szatni.
-Kamila, jak ty to? - spytał Roman
-Mówiłam Ci już kiedyś, że lepiej bronię- uśmiechnęłam się do niego i usiadłam przy torbie Łukasza.
Jeszcze chwilę cała drużyna mówiła mi jakie to nienormalne, że odbiłam piłkę.
-Idziemy moja księżniczko?- usłyszałam z góry.
-Idziemy- spojrzałam na Łukasza, wstałam, uśmiechnęłam się do reszty i wyszliśmy, żegnając się.
***
-Gdzie mnie zabierasz?- spytałam
-Do restauracji?- uśmiechnął się i zmienił bieg
-a po co?- zaśmiałam się
-Pytasz jak małe dziecko. Dowiesz się na miejscu.- odpowiedział. Po kilku minutach zaparkowaliśmy na parkingu. Weszliśmy do restauracji i usiedliśmy przy stoliku.
***
-Kocham Cię- powiedział łapiąc mnie za rękę.
-Ja Ciebie też- uśmiechnęłam się do niego.
-Będziesz ze mną na zawsze?- podniósł kąciki ust.
-Jeżeli będę mogła
***
*perspektywa Darii*
Marco złapał mnie za rękę. Przechodziliśmy właśnie przy sklepie.
-Kupujemy coś?- spytał
-A chcesz coś?- spojrzałam na niego.
-Żelki?- zaproponował
-na żelki to się zgadzam- uśmiechnęłam się do niego i weszliśmy do sklepu. Stanęliśmy przy wielkim regale i zaczęliśmy wsypywać je do papierowych torebek.
-Marco?-usłyszałam za sobą damski głos. Reus odwrócił się wtedy kiedy ja.
-Caroline?- spojrzał na nią.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę- podeszła do niego i próbowała rzucić mu się na szyję, ale chłopak ją delikatnie odsunął.
-To jest Daria- pociągnął mnie za rękę.
-Cześć, jestem dziewczyną Reusa- przedstawiła się.
-Byłą- warknął Marco
-No właśnie, to, że zerwaliśmy to był błąd, kotek- uśmiechnęła się do niego
-Zdradziłaś mnie. Jaki błąd do cholery?- spytał. Złapał torebeczki i ruszyliśmy do kasy.
-Marco, muszę Ci coś wytłumaczyć! Spotkajmy się!- powiedziała.
Wyszliśmy ze sklepu.
-Przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak wyglądało- spuścił głowę.
-Marco, odwieziesz mnie do domu?- spytałam
-Daria.- przeciągnął
-Zawieziesz czy mam iść na pieszo?-nacisnęłam.
-Chodź..- powiedział cicho.
Po kilku chwilach jazdy w ciszy dojechaliśmy do mieszkania. Wysiadłam i poszłam na górę. Chłopak został w samochodzie.
*perspektywa Marco*
Uderzyłem ręką w kierownicę. Drugą wymacałem telefon ze schowka i wybrałem numer do Marco.
-Gotze gdzie jesteś?- spytałem
-W domu- odpowiedział
-Zaraz do Ciebie przyjadę ok?
-Spoko, specjalnie dla Ciebie trochę ogarnę.
-Nie jest mi do śmiechu Marco- wrzasnąłem i ruszyłem. Kilka minut później wjeżdżałem na posesję. Wszedłem do domu.
-Mario jestem!- krzyknąłem i zamknąłem za sobą drzwi.
-Gram w Fifę- odpowiedział. Podszedłem do lodówki, wziąłem jedno piwo i poszedłem do niego.
-Co się stało, że przyjechałeś?- spytał
-Caroline..- przerwałem
-Co znowu zrobiła?- wstrzymał grę.
-Wkurzyła mnie- odpowiedziałem i zacząłem opowiadać mu całe zajście w sklepie i co się potem działo.
-Musisz pogadać z Darią. - podpowiedział
-No kurwa- przekląłem
_________________________________________

Kurczaczków zielonych,
Baranków czerwonych,
Bazi różowych,
Pisanek kolorowych,
Dyngusa tęczowego
I wszystkiego dobrego

 życzy Piszczkowa (Klaudia)

Co do rozdziału jako tako będzie :D Następny dam może jutro : ) Jestem dumna z Łukasza za kolejnego gola i mam bardzo dobry humor. Komentujcie :) xx




piątek, 29 marca 2013

20: Kto ty?

Rozdział 20
Głaskałam włosy Kasi, która leżała na moich kolanach. Łukasz poszedł do lekarza, żeby się czegoś dowiedzieć.
-Idę po wodę- Kasia wstała i poszła do automatu. Piszczek usiadł obok mnie.
-Co jest?
-Moritz ma uszkodzone wiązadło w kolanie, poharatał się, stracił przytomność, na razie nie mogą go wybudzić. - złapałam mnie za dłoń. Kasia wróciła i usiadła obok.
-Pani Maturnam?
-To ja- powiedziała Kasia
-Może pani wejść do pacjenta- rzucił regułką i pokazał jej sale.
-Odwieźć Cię do domu?- spytał Łukasz.
-Nie wiem czy mogę ją zostawić-uśmiechnęłam się do niego.
-Chodźmy do niej -Wolnym krokiem ruszyliśmy do sali gdzie leżał Moritz. Weszliśmy. Kasia siedziała i trzymała chłopaka za rękę.
-Kasiu..- zaczęłam
Dziewczyna była jakby w transie. Nagle chłopak otworzył oczy. Podniósł się delikatnie na przedramieniu i wypuścił z ust wiązankę niemieckich przekleństw. Kasia wstała do niego i spojrzała w jego oczy.
-Kto ty?- spytał . Dziewczyna zaczęła płakać.- Żartowałem, Kasia. Kochanie.- powiedział i opadł na łóżko. Jego narzeczona wypuściła powietrze.
-Głupi głupek!- jęknęła i zaczęła uśmiechać się przez łzy. Stałam z Łukaszem w przejściu i nie bardzo wiedzieliśmy co się stało. Mario wbiegł do pokoju.
-Słyszałem jego głos, czy mi już jebie?- spojrzał na nas, na łóżko i podbiegł do chłopaka krzycząc przy okazji jakim to jest debilem. Po chwili wpadła tu cała reszta. Po woli wycofaliśmy się z Łukaszem i pojechaliśmy do domu.
***
Weszliśmy do domu, wtoczyłam się na łóżko, po chwili Łukasz leżał obok mnie.
-Kiedy jedziesz do Sary?- położyłam głowę na jego ramieniu.
-Wezmę ją do siebie w ferie.- uśmiechnął się.
-Pojedźmy gdzieś razem- przejechałam palcem po jego klatce piersiowej.
-Gdzie byś chciała?
-Nie wiem, gdzieś z Tobą- zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się.
***
-Kamila!- wrzasnęła Daria. Podniosłam się, ziewnęłam i wyszłam z pokoju.
-Co?- spytałam przecierając oczy.
-Myślałam, że Cię nie ma.
-Aha!- krzyknęłam i wróciłam do łóżka.
-Wstawaj! Za dwadzieścia minut masz być w pracy- powiedziała wskakując na moje łóżko.
-Nie chce mi się- jęknęłam
-Wstawaj nie pierdziel. Ostatni dzień i masz wolne cztery dni. - ściągnęła ze mnie kołdrę.
-Dobra, dobra już wstaje- podniosłam się i poszłam do garderoby.
_________________________
Krótki, ale nie mogłam go ciągnąć :)
xx

Komentujcie :)




środa, 27 marca 2013

19: jej bajka się tak nie skończy!

****

Rozdział 19.

Otworzyłam lekko oczy i pociągnęłam ręką obok po łóżku. Nikogo nie było obok. Wstałam i poszłam do kuchni na stole leżał liścik.
"Śpieszyłem się na trening. Widzimy się wieczorem.
Łukasz xx"
Czytając, uśmiechnęłam się do siebie. Zrobiłam śniadanie i podałam. Dziewczyny powoli zbierały się w kuchni.
-Powinnyśmy zrobić kiedyś taki babski wieczór. Każda żona i dziewczyna z BVB- zaproponowała Patrycja.
-Albo narzeczona- uśmiechnęła się Kasia. Spojrzałyśmy na nią, a ona pomachała nam przed oczami pięknym pierścionkiem. Rzuciłyśmy się na nią i  zaczęłyśmy krzyczeć. Nawet Patrycja w drugim miesiącu ciąży latała jak powalona.
-To trzeba oblać!- wrzasnęła Marcysia
-Ja nie mogę! Nosz cholera nie mogliście chwile poczekać, do rozwiązania?- spytała Patrycja
-Ja też o tym nie wiedziałam- zaprotestowała Kasia
 -No i co z tego- zaśmiałyśmy się.
-Ja muszę wyskoczyć na godzinę do pracy, ale wy tu siedźcie- powiedziałam i poszłam się przebrać.
Wciągnęłam na siebie czerwone rurki, czarną koszulową bluzkę, trampki, złapałam torebkę i wyszłam.
***
Powoli zbierałam się do powrotu do mieszkania. Łukasz już czekał na korytarzu.
-Cześć, kochanie- podszedł do mnie i delikatnie pocałował w czoło.
-Hej- uśmiechnęłam się. -Nie znikaj tak rano, bo się boję
-czego?- spytał, łapiąc mnie za dłoń.
-Boję się, że..- przerwał mi telefon. Wyszperałam go z torebki.
-Halo?- odebrałam 
-Kamila.. gdzie jesteś?- usłyszałam załamujący się głos Kasi.
-Jeszcze w pracy, ale zaraz będę jechać do domu. Coś się stało? Co z Twoim głosem?- spytałam
-Jestem w szpitalu- zaczęła
-Gdzie?- warknęłam jakbym chciała się upewnić czy dobrze usłyszałam.
-W szpitalu w Dortmundzie. Przyjedziesz?- spytała
-Oczywiście, zaraz będę- rozłączyłam się.
-Coś się stało?- Łukasz spojrzał na mnie.- Masz zimne dłonie i się trzęsiesz- przytulił mnie
-Zawieziesz mnie do szpitala. Kasia tam jest, ale ja nie wiem co się stało.
-Chodź- pociągnął mnie za rękę. Po chwili wsiadaliśmy do samochodu i jechaliśmy do szpitala.
Dziesięć minut później wbiegłam do holu. Kasia siedziała przy sali. Była cała zapłakana. Podbiegłam do niej.
-Co się stało?- przytuliłam ją do siebie.
-Zadzwonili do mnie, po tym jak poszłaś, że Moritz...- przerwała
-Co z nim?- przyciągnęłam ją do siebie
-że miał wypadek jak jechał na trening-zaczęła płakać. "Nienawidzę jak ona płacze!"-wrzasnęłam w myślach. Łukasz po chwili przyszedł i usiadł obok mnie.
-Moritz miał wypadek- szepnęłam do niego.
-Co?!- wrzasnął - Cholera jasna! -zacisnął dłonie w pięść.
-Kochanie, będzie dobrze, zobaczysz, pewnie się tylko poharatał i wyjdzie z tego- potrząsnęłam Kasią.
-Nie chcą mi nic powiedzieć- łkała
-Nie płacz!-jęknęłam- Proszę..- Po chwili dołączyli do nas Kuba, Rober, Illkay, Roman, Emma, Jurgen, Felipe, Sebastian, Patrycja, Mats, Daria, Marco, Marcysia, Mario. Siedzieliśmy razem w tej pieprzonej poczekalni. Nikt nie chciał nam nic powiedzieć. Czekaliśmy. Właściwie to umieraliśmy z nadziei, oczekiwania, bezradności.
-Będzie dobrze, słyszysz?- krzyknęła do Kasi Patrycja.
-A jeżeli nie?
-Wypluj te słowa- wrzasnął Felipe. Siedziałam obok Łukasza i przygryzałam pięść. "Jej bajka się tak nie skończy!"- wrzeszczałam do tego u góry w myślach "Nie pozwolę Ci na to!"
_________________________
Wybaczcie, coś mnie dzisiaj napadło z moim dziwnym humorem.
10 komentarzy?
Płaczcie ze mną XD


@keep_calm_ziom kocham Cię najbardziej na świecie, przepraszam za taki rozdział!



poniedziałek, 25 marca 2013

18: Goń się!

Rozdział 18.
-Tak, mamo tyle jedzenia mi wystarczy!- przytuliłam się do niej i dźwignęłam dużą torbę z jedzeniem.
Zobaczyłam Łukasza i chwilę na niego czekałam. Wziął ode mnie siatkę i ruszyliśmy do samolotu. Usiedliśmy na swoich miejscach.
-I jak tam prezenty?- spytał, łapiąc mnie za rękę.
-nawet fajne- uśmiechnęłam się do niego przygryzając dolną wargę.
-Lubię jak tak robisz
-Jak?
-Jak przygryzasz dolną wargę- uśmiechnął się i pocałował mnie w kącik ust.
***
Wyszliśmy z lotniska i ruszyliśmy do samochodu. Wsiedliśmy i po dwudziestu minutach podjechaliśmy pod moje mieszkanie.
-Wjedziesz?- spytałam patrząc w jego tęczówki.
-Pomogę Ci z torbami. - uśmiechnął się. Ja wzięłam torbę z jedzeniem i prezenty, a Łukasz wziął moją walizkę. Zamknął samochód i weszliśmy po schodach. Wsadziliśmy walizki do przedpokoju. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Spojrzałam na Łukasza. Przybliżył się do mnie i zaczął mnie całować, po chwili zjechał na szyję. Poddawałam się temu.
-Nie róbcie tego tutaj- powiedział Gotze w samych bokserkach stojąc na środku holu. Łukasz się odsunął i spojrzał na swojego kolegę.
-Co tu robisz?- spytał
-Teraz? Na pewno nie to samo co ty i Kamila- odpowiedział uszczypliwie.
-Dobra ja lecę, przyjadę później- pocałował mnie i wyszedł.
-Spławiłem go?- spytał Mario
-Goń się!- wystawiłam mu język i pociągnęłam walizkę do pokoju. Rozpakowałam rzeczy.
-Kamila, co dostałaś?- wbiegła do pokoju Marcysia.
-Dużo rzeczy- odpowiedziałam i wyciągnęłam siatkę z prezentami.
-Pokaż!- rzuciła się na łóżko.
-No to od Babci i dziadka dostałam sweter. Od Cioci dostałam perfumy. Jakąś kasę. Od rodziców dostałam zegarek na rękę srebrny.
-a to?- dziewczyna wyciągnęła ciemne pudełeczko z siatki.
-To od Łukasza- uśmiechnęłam się do niej.
-Co to?- powoli zaczęła otwierać pudełeczko. Było one pokryte miękką tkaniną. Złoty napis Apart bardzo odznaczał się od reszty. Otworzyła. W środku była jasna tkanina z uwypuklonym miejscem na którym leżała czarna bransoletka ze złotą, czterolistną koniczynką. Była przepiękna.
-Śliczna co? - spojrzałam na czerwonowłosą.
-Śliczna? To jest cudowne!- jęknęła- a Co masz dla niego?
-Tajemnica- zaśmiałam się. Rozpakowałam swoje rzeczy do końca i poszłam się wykąpać.
Założyłam na siebie ciemne rurki z białymi kropeczkami, a na to czarną bluzkę z kościstymi dłońmi. Weszłam do kuchni.
-Idziecie gdzieś dzisiaj?- spytałam dziewczyny siedzące przy blacie.
-Ja muszę jechać do Moritza- powiedziała Kasia.
-Ja pojadę do Patrycji, bo dawno się nie widziałyśmy-dodała Daria
-Ja idę do Mario- powiedziała Marcysia
-No dobra- uśmiechnęłam się do nich.
-Co się w tej Polsce stało, że Ty taka zadowolona jesteś? -spytała Daria
-Nic się nie stało- otworzyłam szerzej oczy.
-Mhm- dodały w jednym czasie. Przekręciłam oczami.
-Dobra zwijamy się- krzyknęła Daria i Marcysia. Poszły się przygotować i po chwili ich nie było. Kasia siedziała jeszcze chwilę, potem ubrała na siebie fioletową sukienkę i po chwili już jej nie było. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Trochę później  usłyszałam dzwonek do drzwi. Podbiegłam do drzwi i je otworzyłam.
-Wchodź- uśmiechnęłam się do Łukasza. -Możesz przełączyć, ja zaraz przyjdę.- pokazałam palcem na telewizor i poszłam do pokoju. Wzięłam małe pudełeczko i poszłam z powrotem do Piszczka. Usiadłam obok niego na kanapie i trzymałam prezent za plecami.
-Jaki to mecz?- spojrzałam na telewizor.
-Santos z Bayernem, jakiś towarzyski- uśmiechnął się do mnie.
-o Santos tam gra Neymar, ten przystojny nie?- wystawiłam do niego język. Łukasz wyłączył telewizor- No ej!- jęknęłam. Chłopak przymrużył oczy i spojrzał na mnie. Wyciągnęłam niebieskie pudełeczko zza siebie i podałam mu.
-To Twój prezent kochanie- pocałowałam go w policzek. W środku leżał duży, srebrny zegarek. -Podoba się?- spytałam
-Jest cudowny- przybliżył się i mnie pocałował. -a za tego Neymara to chyba kara jakaś co?-spytał
-Nie złapiesz mnie!- krzyknęłam i pobiegłam do sypialni. Po chwili Łukasz się w niej znalazł. Złapał mnie i położył na łóżku, zaczął delikatnie całować.
***
<Perspektywa Kasi>
Siedzieliśmy w jego domu przy stoliku.
-Kasia- złapał mnie za rękę.- Wiem, że to szybko, bo znamy się dopiero trzy miesiące, ale czuję, że znam Cię wieki.- uśmiechnął się- Przepraszam za te wszystkie kłótnie. Podszedł do mnie.
-Tak bardzo chciałbym, żebyś byłą ze mną na zawsze- powiedział i uklęknął przy mnie.
-Kasia..- zaczął .
-Matko, Moritz!- jęknęłam
-Jestem Szaleńcem, ale Kasia chce, żebyś była moją żoną!- wrzasnął i otworzył małe pudełeczko z kieszeni.
-Jezu! Tak!- wrzasnęłam.
***
<Perspektywa Kamili>
Przytuliłam się do Łukasza. Jeździł palcem, po moim nagim ramieniu.
-Kamila!- wrzasnął znajomy głos.
-Daria!- szepnęłam do Łukasza i wstałam opatulona w koc. Ubrałam jakieś krótki spodenki i jego bluzkę. Wyszłam z pokoju.
-Hym?- spojrzałam na nią.
-Jesteśmy tu z Patrycją, bo Hummels cieszy się, że będzie ojcem- uśmiechnęła się do mnie. Łukasz wyszedł w samych spodniach.
-Łukasz?- spytała Patrycja
-To ja- zaśmiał się.
-Zadzwonię po Matsa, przecież on się o Ciebie martwił, że Ciebie u niego nie ma.
-Niech tu wpadnie- odpowiedział
-Mile spędzony wieczór w dużym gronie- dodała Daria
-Tak- dodałam i uśmiechnęłam się do Łukasza.
____________________________
Zabijcie mnie, bo nic mi się nie chce.... Jutro następny, bo jestem głupia i nie mam weny i szkoła...
7 komentarzy?
:)
xx





niedziela, 24 marca 2013

17: willkommen

Rozdział 17
Łukasz trzymał moje ręce u góry i delikatnie całował. Taka chwila może trwać wiecznie. Minęły tylko trzy miesiące. Jak to możliwe? Ja kto możliwe, że chłopak, który zawsze mi się podobał, jest teraz tu ze mną, przecież miał żonę, już jej nie ma. Tak szybko?! "Cholera!" odgarnęłam swoje myśli. Spojrzałam w jego niebieskie tęczówki i dotknęłam jego włosów. "Od kiedy ja mam takie szczęście? Od kiedy to moja szansa?!". Patrzyłam jak w jego oczach pojawiają się iskierki. Obserwowałam jego twarz. Widziałam każde zagłębienie, każdy mięsień poruszający się przy jego specyficznym, szczerym uśmiechu.
-Czemu mnie tak obserwujesz?- spytał, zakładając moje zgubione kosmyki włosów za ucho.
-Bo nie wierzę- odpowiedziałam
-W co?
-W to, że tu jesteś, ze mną. Jeszcze trzy miesiące temu znałam Cię tylko z telewizora.
-Cuda się zdarzają- uśmiechnął się i znowu mnie pocałował. Jego ręka delikatnie przejechała po moim boku i podwinęła moją bluzkę.
-Kamila!- usłyszałam krzyk mamy.
-Musimy zejść- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę i zeszliśmy na dół.
-Rozpakowaliście się już?- spytała ciotka.
-No przecież Kamila nie ma już swetra- zaśmiała się babcia. Spuściłam głowę i pociągnęłam Łukasza do kuchni.
-Jesteście głodni?- spytała moja rodzicielka.
-Troszeczkę- odpowiedziałam i zajrzałam do garnka.
-Bigos- złapał mnie za szlufkę od spodni Piszczu. Odwróciłam się do niego i przekręciłam głowę.
-Skąd wiesz?- spytałam
-Odbiło się w Twoich oczach- uśmiechnął się. Uderzyłam w niego ścierką i zaczęłam się śmiać.
***
Siedzieliśmy jeszcze chwilę z moją rodziną i zbieraliśmy się do spania.
-Tylko grzecznie- krzyknął tata, kiedy wchodziliśmy po schodach. Przygryzłam dolną wargę i poszłam do pokoju. Wskoczyłam do łóżka, a obok mnie położył się Łukasz.
-Pierwszy raz razem śpimy- powiedział 
-Nie pierwszy raz. W jednym łóżku śpisz ze mną już trzeci raz- wystawiłam mu język.
-Ale RAZEM- zaznaczył ostatnie słowo. Pocałowałam go i się do niego przytuliłam. Po chwili zasnęłam.
***
Obudził mnie delikatny pocałunek w szyję.
-Witam księżniczkę- usłyszałam
-Dzień dobry- odpowiedziałam i powoli otworzyłam oczy. Zobaczyłam nad sobą Łukasza. Boże piękny widok!
-Co się cieszysz ty?- powiedział
-A nie mogę?- uśmiechnęłam się jeszcze bardziej.
Spojrzałam na zegarek leżący obok.
-O której masz autobus?- spojrzałam na niego.
- O siedemnastej- odpowiedział
-A o której będziesz na miejscu?
-O osiemnastej, kochanie
-Dobra, teraz ze mnie złaź! podyktowałam.
 Po kilku minutach zeszliśmy na śniadanie. Rodzinne spotkania tak bardzo ich nie lubię, ale chyba nie jestem jedyna. Posiedzieliśmy chwilę razem z nimi, chwilę u mnie w pokoju. Zamówiliśmy Łukaszowi bilet. Siedzieliśmy. Kurde czas z nim tak szybko płynie. Dlaczego? Około piętnastej wyjechaliśmy na lotnisko. Odebraliśmy bilet i siedzieliśmy jeszcze pół godziny w poczekalni.
-Zgadamy się jakoś z powrotem- uśmiechnął się i wsiadł do autobusu. Pomachałam mu i wróciłam z tatą do domu.
***
Dzisiaj Wigilia. Wstałam grubo po piętnastej. Pierwszy raz od jakiegoś czasu spałam tak długo. Ubrałam się w dres i włączyłam laptopa. Napisałam do Łukasza czy ma czas pogadać i zeszłam do mamy, żeby się przekonać, czy w czymś jej pomóc. Powiedziała, że wszystko ma załatwione, więc mogę spokojnie posiedzieć. Wróciłam do pokoju i włączyłam Skype, Łukasz już był, więc od razu do niego zadzwoniłam.
-Cześć mój cukiereczku
-willkommen*
-Co robisz? -spytał poprawiając kamerkę.
-Siedzę, pakuję prezenty.
-Twój prezent masz w szafie, ale wyciągnij dopiero po 19!
-Dobrze, panie oficerze- odpowiedziałam- a ty co robisz?
-Siedzę i się nudzę.
-Nie pomagasz mamię?-
-Ma wszystko zrobione już.
-A jak z rozmową o rozwodzie?
-Jakoś to przyjęli.
[...]
-Ja Ci dam prezent w Dortmundzie. -odpowiedziałam
-Mam się bać?- spytał
-Nie wiem- zaśmiałam się -Wołają mnie już, że mam się przebrać.
-Dobra leć!
-Pa kochanie!
-Pa- zamknęłam laptopa.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ciemne spodnie, ciemne lity i koszulową bluzkę. Zeszłam na dół, wszyscy już byli przebrani i czekali na mnie. Zjedliśmy wigilijną kolację i najmłodsza kuzynka rozdawała prezenty.
Dostałam wiele cudnych prezentów.
________________
Nie mogę go dokończyć, bo wszyscy mi przerywają. Nosz kuźwa!
*Witaj XD

16: Nie ma mnie?

Rozdział 16.
Obudził mnie dźwięk przewracanych pustych butelek. Spojrzałam na osobę leżącą obok mnie. Łukasz leżał przysypany poduszkami, bez koszulki. "No pięknie". Wstałam.
-Dlaczego masz na sobie majtki Łukasza?- usłyszałam głos Błaszczykowskiego
-Co?- spojrzałam w dół. Męskie majtki.
-Czy z wami się nie da  upić?- spojrzałam na Lewego, który podnosił się z gromady pustych butelek.
-Nie wiem.- Odpowiedział. Poszłam do kuchni i wzięłam butelkę wody. Wróciłam do pokoju, Łukasz siedział na kanapie i ocierał twarz rękoma.
-Jak się spało- spytałam
-Czemu nic nie pamiętam z wczoraj?- spojrzał na mnie
-Bo Kuba i Lewy przyszli i nas upili.- Podniosłam kąciki ust. -Masz wodę- rzuciłam m u butelkę i poszłam się przebrać. Kiedy tylko ogarnęliśmy dom i trochę siebie, zrobiłam śniadanie i usiedliśmy wszyscy w kuchni.
-Co robicie na święta?- spytał Kuba
-Ja jadę do Babci- odpowiedziałam
-Ja spędzam z Anią u jej rodziny- odpowiedział Lewy
-Ja będę musiał jechać do ojca i spieprzyć im święta.- powiedział Łukasz
-Czemu spieprzyć?- spojrzałam na niego i położyłam rękę na jego dłoń.
-Powiedzieć im o rozwodzie-Będzie dobrze- uśmiechnęłam się do niego.Odwzajemnił. Posprzątałam po śniadaniu i wzięłam laptopa. Już dawno nie byłam, ani na facebook'u, ani Twitterze. Dużo się działo. Kiedy tylko weszłam na swój profil zobaczyłam piętnaście wiadomości. Przejechałam najpierw po tablicy.
"Boczny obrońca Borussi Dortmund rozstał się z żoną. Czy to przez tą młodą dziewczynę?" Spojrzałam na zdjęcie. Tak jak się spodziewałam. Ja i Łukasz w samochodzie. Wyłączyłam komputer i oparłam się na ręce.
-Coś się stało?- spytał Kuba
-Nie nic- odpowiedziałam i wciągnęłam dużą ilość powietrza.
-Pewnie zobaczyła coś o sobie na face- wystawił język Robert
-Oj zamknij się- wstałam z krzesła i poszłam do swojego pokoju.
***
-Halo?-odebrałam telefon.
-Czekam już na dole, za pół godziny mamy samolot- usłyszałam Łukasza.
-Zaraz zejdę. Złapałam swój gruby sweter i założyłam na zwykłą czarną bluzkę. Podciągnęłam rurki w panterkę, założyłam śniegowce i kurtkę. Złapałam za rączkę walizkę, torbę i ruszyłam na dół.
Wpakowałam swoje rzeczy do samochodu Łukasza i usiadłam obok niego.
-Hej- przywitałam się.
Dojechaliśmy na lotnisko. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zauważyłam, a byłam już w samolocie. Usiadłam przy oknie. Łukasz położył rękę na moim kolanie. Uśmiechnęłam się do niego.
-Wiesz jak Kuba do mnie zadzwonił to coś nam przerwał- pokazał swoje bialutkie proste zęby. Przybliżył się i nasze usta się połączyły. Delikatny pocałunek mógł trwać wieczność. Spojrzałam w jego oczy. W takim towarzystwie ten samolot może lecieć wieczność!
***
Wylądowaliśmy. Wzięłam swój bagaż i czekałam na Łukasza, po chwili stanął obok mnie.
-O której masz autobus?- spojrzałam na niego.
-Za pięć godzin.
-a masz już bilet?
-Nie- pokręcił głową.
-To pojedziesz ze mną do domu, przenocujesz u nas jedną noc i jutro pojedziesz do ojca- uśmiechnęłam się do niego.
-Jeżeli będę mógł- uśmiechnął się i ruszyliśmy do mojego taty.
-Cześć- podeszłam do taty, a on mnie pocałował w policzek i przytulił. -To jest Łukasz, możemy go przenocować na jedną noc. Prawda?- spojrzałam na tatę. No tak zapomniałam, że nikt nie jest przyzwyczajony do widoku piłkarza z reprezentacji tak po prostu z własną córką. Wsiedliśmy do samochodu i po trzydziestu minutach byliśmy już w domu. Od samego wejścia wskoczyła na mnie mama, kuzynki, ciocie i wszystkie kobiety w domu. Przywitałam się z nimi i przedstawiłam Łukasza. Piszczek nie narzekał na brak powodzenia w mojej rodzinie. Każdy kuzyn chciał od niego autograf i żeby pokazał jakieś triki. Złapałam go za rękę.
-Chodź zostawisz walizki w pokoju.- uśmiechnęłam się do niego. Weszliśmy do mojego starego pokoju.
-Serio interesowałaś się nożną- zaczął badać każdy plakat wiszący na jasnej szafie.-
-Nie ma mnie?- odwrócił się do mnie i poruszył brwiami.
-No widzisz- zaśmiałam się i podeszłam do niego. Popchnął mnie na łóżko.
 __________________________
Niech was ciekawość zje! :P
Jutro może dodam... Zależy od humoru...
Miłej niedzieli xx

Ci na dole mają najgorzej xd Jak to wygląda xD


sobota, 23 marca 2013

15: "Tak, głupku. Masz tu być przy mnie!"

Rozdział 15 Wychodziłam właśnie z pracy.
-Kamila- podbiegł do mnie Santana.
-Hym?- odwróciłam się.
-Wiesz chciałbym Cię podwieźć-uśmiechnął się do mnie.
-Nie musisz Felipe, czekam na Łukasza- oparłam się o czarny samochód należący do Piszczka.
-Chciałem z Tobą porozmawiać- uśmiechnął się i delikatnie się przybliżył.
-No to możemy tutaj, Piszczu pewnie poprawia fryzurę- zaśmiałam się delikatnie. Chłopak spojrzał mi w oczy.
-Jest coś w Tobie
-Felipe?- jęknęłam, ale chłopak na nic nie reagował. Przybliżył się i zaczął mnie całować.
-Co wy..?!- krzyknął Łukasz idący w naszą stronę. Odsunęłam Santane od siebie dynamicznym ruchem i pobiegłam do domu. Zaczęłam płakać. Wbiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.
***
Poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu.
-Kamila- usłyszałam
-Łukasz, to nie ja. To Santana nie wiem co sobie ubzdurał. Uwierz mi- podniosłam się i spojrzałam na niego
-Wierzę Ci. Nie mam prawa być na Ciebie zły. Nic nas nie łączy.-Pokazał rząd białych zębów i przejechał po mojej ręce. "To mnie nie pocieszyło" spiorunowałam swoje myśli. Lekko podniosłam jeden kącik ust.
-Daria pojechała na dwa dni z Reusem do Polski, Marcysia nocuje u Gotze, a Kasia pojechała do Patrycji. Ja jadę do domu.- odpowiedział i zbierał się do wyjścia.
"Tak, teraz, złap go za tą pierdoloną dłoń, pociągnij do siebie. Poproś, żeby został!" krzyknęłam w myślach.
-Łukasz?- powiedziałam cicho. Chłopak odwrócił się w drzwiach i przejechał językiem po wargach.
-Nie chce zostać sama.- powiedziałam i spojrzałam na niego. Nastała cisza. Słyszałam jak moje serce wystukuje rytm kropli deszczu obijających się o metalowy parapet. Opuściłam głowę i czekałam, aż usłyszę dźwięk zamykanych drzwi. Jednak nic się nie działo.
-Mam zostać?- w końcu usłyszałam ciche zapytanie. "Tak, głupku. Masz tu być przy mnie!"
-Jeżeli chcesz- spojrzałam na niego.
-Nie wiem, czy ty będziesz chciała
-Chcę- szepnęłam. Usłyszałam jak ciężka torba opada na podłogę, a może to był kamień, który spadł z serca. Nie wiem, to był huk. Podeszłam do niego.
-Dziękuję- wyszeptałam
-za co?- spytał zdezorientowany
-za to, że jesteś- przytuliłam się do niego.
-Obejrzymy coś w telewizji?- zaproponował
-To chodź- ruszyłam do dużego pokoju. Usiadłam na kanapie, a obok mnie Łukasz. Zaczęliśmy oglądać jakiś taneczny film o wielkiej miłości.
-Ilu miałaś chłopaków?- spytał
-Ja? Jednego?- spojrzałam na niego.
-Jesteś taka stała w uczuciach?
-Nie, po prostu zawsze odstraszałam chłopaków swoim zainteresowaniem do nożnej, swoją pasją i tym, że potrafiłam być mocniejsza od nich.
-Mocniejsza od nich?-spojrzał z niedowierzaniem
-Grając z nimi w nogę, kolega ślizgiem w metalowych korkach przeciął mi skórę na łydce. Dalej grałam, a koleś, który dostał piłką w twarz zszedł, bo tak bardzo go bolało- czekałam teraz tylko na to, aż mnie wyśmieje. Jednak jedyne co zrobił co złapał mnie za rękę. Przysunęłam się do niego. Nasze spojrzenia się spotkały. Usta były tak blisko siebie. Czułam jego oddech. Czułam go. Zamknął oczy. Dzieliło nas już tylko kilka milimetrów, kiedy zadzwonił telefon. Odsunęliśmy się od siebie.
-Halo?- Łukasz odebrał.
-Gdzie jesteś?- spytał dzwoniący
-U Kamili- grzecznie odpowiedział.
-Zaraz u was będę. - Łukasz odłożył telefon.
-Kto to?- spytałam zakrywając się kocem.
-Kuba i Lewy zaraz tu przyjadą- spojrzał na mnie.
-Nie mów im o Santanie, dobrze?- spojrzałam na niego.
-Dlaczego?- spojrzał na mnie podnosząc jedną brew.
-Sama chce z nim to wytłumaczyć- uśmiechnęłam się do niego i poczułam jak rozluźnia uścisk na mojej dłoni. "Księżniczko!"- wrzasnęłam na siebie w myślach
_______________________________

TROLOLOLOLOLO JESTEM DEBILEM!
Następny będzie lepszy, bo ten jest do dupy. Pozdrawiam!
7 komentarzy?




piątek, 22 marca 2013

14: Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś lepszego

Rozdział 14
Siedziałam w kuchni, Łukasz miał już na sobie garnitur.
-Iść z Tobą?- spytałam zamykając gazetę.
-Jeżeli możesz to tak- odpowiedział łamiącym się głosem.
-Zaraz przyjdę- poszłam do pokoju ubrałam koszulową jasną bluzkę, ciemne rurki, ciemne lity i zabrałam jasną torebkę. Rozczesałam włosy i wyszłam do Łukasza.
-Idziemy?- spytałam. Po chwili wsiadaliśmy do samochodu i jechaliśmy do sądu. Siedziałam przed salą. Rozprawa trwała godzinę i było po wszystkim. Łukasz i Ewa wyszli z pomieszczenia.
-Mam nadzieje, że znajdziesz kogoś lepszego ode mnie- powiedział Łukasz i podał jej rękę.
-Ja mam nadzieje, że nie odrzucisz takiego skarbu jaki Cię czeka- odpowiedziała- Co do Sary, możesz ją odwiedzać, kiedy chcesz, jesteś nadal jej ojcem. Tylko, że ja nie będę mieszkać w Niemczech. Dzisiaj wyprowadzam się do kuzynki do Polski. Zresztą jak będziesz chciał po nią przyjechać, po prostu zadzwoń. - powiedziała i go przytuliła. Podeszłam do nich powoli.
-Kamila, mam nadzieje, że nie uraziłam Cię moim zachowaniem- podeszła do mnie
-Nie- odpowiedziałam
-Zaopiekuj się nim- przytuliła mnie i poszła do wyjścia. Spojrzałam na Łukasza. Dotknęłam jego ramienia.
-Wszystko będzie dobrze-posłałam mu ciepłu uśmiech.
-Chodźmy- powiedział, zaciskając usta w wąską linię.
***
Weszliśmy do domu, zobaczyłam Kasię siedzącą w kuchni i płaczącą jak małe dziecko. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Co się stało?
-Moritz- zaczęła płakać
-Co Moritz?- przejechałam po jej ramieniu.
-Pokłóciliśmy się
-O co?
-Jego była przyjechała do niego i zaczęła go przepraszać za wszystko, że chce do niego wrócić.
-a on na to?
-Nie chciał jej słuchać. - odłożyłam szklankę i poszła do swojego pokoju. Usiadłam na jej miejscu. Ręką przejechałam po czole.
-Jesteś wspaniała, wszystkim pomagasz- usłyszałam za sobą męski głos.
-Dzięki Łukasz,ale to jej raczej nie pomogło
-Dzisiaj się od was już wyprowadzam- usiadł na przeciwko.
-Wiesz, że będziesz musiał powiedzieć chłopakom o rozwodzie?- spojrzałam w jego niebieskie tęczówki.
-Wiem, powiem im jutro na treningu- lekko się uśmiechnął. Pomachałam głową.
-Jemy coś?- spytała Daria
-Co proponujesz? -spytałam
-Może pizza?
-Ja chętnie- Uśmiechnął się Łukasz
-Tak ty chętnie, a potem masz odchylenia w badaniach- pokazałam mu język
-a ja myślałem, że wymyśliłaś to po to, żeby ze mną porozmawiać
-ha! nie!- krzyknęłam
-Zamawiaj pizze zanim mi się oberwie- powiedział Łukasz i zaczął się śmiać.
_________________
Straciłam wenę...
"Dawać Kurwa" ~~Wasilewski!




13: Nie możesz odejść!

Rozdział 13
Siedziałam w pracy od godziny. Nic nie miałam dzisiaj do roboty. Siedziałam i przeglądałam jakieś strony. Znowu trafiłam na blog fanów Bayernu Monachium, niby nic, gdyby nie to, że cały czas były jakieś obraźliwe posty na temat BVB. Delikatnie podenerwowana, wyłączyłam stronę i podeszłam do okna. Chłopcy już się rozciągali.
-Kamila, jeżeli chcesz możesz iść z nimi pograć- powiedziała i podeszła do mnie.
-Głupi to będzie wyglądało.-odpowiedziałam
-Ktoś Ci da strój, każdy z nich ma w tej wielkiej torbie po dwa- zaśmiała się
-Skąd to wiesz?- spojrzałam na nią.
-Chyba Ci nie mówiłam- odwróciła się i oparła o parapet.
-Czego?- spojrzałam na nią i już chciałam nią potrząsać, żeby mi powiedziała.
-Jestem żoną Romana
-CO?- wrzasnęłam. Byłam w szoku, w strasznym szoku. -Czemu mi nie powiedziałaś?- spytałam
-Czym się miałam chwalić?- spytała
-No tak, bo nie ma czym się chwalić. Wcale- zaczęłam mówić z ironią.
-Chodź załatwię Ci ten mecz z nimi- zaśmiała się i wypchnęła mnie z gabinetu. Na trybunach zobaczyłam Anię i Agatę. Pomachałam do nich, a Emma zniknęła. Chciałam już iść do polek, ale Jurgen mnie zawołał.
-Kamila! Weź od Łukasza bluzkę, spodnie od Mario i chodź do nas.- spojrzałam na Emme, która bardzo dobrze się bawiła.
-Nie mam butów na murawę- odpowiedziałam
-Mats Ci da- spojrzałam na chłopaka, który siedział na krzesełku i obserwował swoich kolegów. Każdy posłusznie oddał mi część swojej garderoby i weszłam z nimi na boisko.
-Wyglądasz jak krasnal w za dużych rzeczach- powiedział Sebastian.
-Nie moja wina, że jesteście tacy wielcy- odpowiedziałam.
-Dobra to duże dzieci zagrajcie mecz, ale jako, że jedna dziewczyna tu będzie, to bez faulowania, popychania i jakiś ostrych zagrywek- powiedział Klopp
-Trenerze, przecież my nie faulujemy- rozłożył ręce Lewy.
-Dobra jest was dwadzieścia cztery jednostki , podzielmy was na cztery drużyny, po sześć osób.
Lewy, Roman, Sebastian i Kuba wybierają.
-To ja biorę Łukasza, Kamilę, Zlatana Mario i Marco
-Neven, Felpie, Illkay Julian i Marcel- powiedział Roman.
-Ja, Ivan, Kevin, Patrick, Oliver i Mustafa
- Moritz, Mitchell, Leonardo, Marc, Marvin- dodał Kuba
-Na jednej połowie będzie grać Lewy kontra Sebastian, a druga połowa Roman i Kuba.- dodał Jurgen i rozbiegliśmy się na nasze połowy.
***
-Nie wiedziałem, że tak dobrze grasz- powiedział Roman i poklepał mnie po plecach.
-Lepiej bronie- zaśmiałam się
-Pobijesz mnie?- spytał
-Ciebie nie da się pobić, tak jak wielkiego Buffona- uśmiechnęłam się do niego.
-No ja myślę- powiedział i pobiegł do szatni. Wzięłam swoją torbę i poszłam do samochodu Łukasza.
-Nie przebrałaś się? - spojrzał na mnie z zaskoczeniem
-Przebiorę się w domu, i tak już mi się nie chce
-Wsiadaj- otworzył mi drzwi, zamknął i usiadł na swoim miejscu. Po pięciu minutach byliśmy w domu.
-Kamila numerki Ci się pomyliły- krzyknęła do mnie Marcysia
-Co?- spojrzałam na nią
-Masz na spodenkach dziesiątkę, a na bluzce dwadzieścia sześć- wystawiła mi język
-zazdrosna?- spojrzałam na nią, podnosząc jedną brew
Usłyszałam domofon.
-Halo?
-Jest nas dwudziestu wpuścisz nas?
-wchodźcie- otworzyłam im drzwi. Poszłam się przebrać. Weszłam do kuchni.
-Coś się stało, że tu przyszliście?- spytałam podnosząc butelkę wody.
-Robert mów- podyktował Mats
-Mam transfer do Bayernu- powiedział ze smutkiem
-Nie możesz odejść!- krzyknął Łukasz
-Nie chce, ale oni już ustalają cenę za mnie.
-Nie możesz!- krzyknął Mario
-Kto będzie spieprzał piękne akcje?- spytał Kuba
-Nadal Ty- odpowiedział Roman
-Oj wiem!- zaśmiał się
-No i grobowa atmosfera- powiedziała Daria.
-Nie możesz odejść!- krzyknął Oliver i się do niego przytulił
_________________
Nie umiem pisać. Drętwo jakoś. Dwie godziny to pisałam : C
Dzisiaj mecz! Heyah!



czwartek, 21 marca 2013

12: Chcesz im dzisiaj powiedzieć?

Rozdział 12
Złapałam swój telefon.
-Halo?
-Kamila, Tu Ania. Będziecie dzisiaj na imprezie u Hummelsa?
-Nie wiem, jeszcze.
-Kogo masz w domu?
-Łukasz, Mario, Moritz, Kasia, Marcysia.- wymieniłam
- a Daria?
-Daria jest  u Marco
-a co ona u niego robi?- zaśmiała się
-Ja nie wiem, pewnie coś bardziej interesującego nić spanie- wybuchnęłam śmiechem tak samo jak narzeczona Lewego.
-Dobra, ale bądźcie!
-Postaram się ich przekonać- pożegnałam się i rozłączyłam. Odkryłam się. Spojrzałam na swoją piżamę.
Męska koszulka, majtki i skarpetki. Klasycznie. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Sięgałam do najwyższej półki w lodówce.
-Schowaj pośladki!- usłyszałam niemiecki język
-Moritz! - wrzasnęłam
-Żartowałem, możesz zostawić odkryte.- odwróciłam się do niego i zmierzyłam go wzrokiem. Poszłam do pokoju Łukasza.
-Łukasz, chcesz dzisiaj iść na imprezę do Matsa?
-Mogę iść- odpowiedział
-No to się będziemy musieli zaraz zbierać, bo Ania chciała, żebyśmy im pomogli tam to wszystko ogarnąć.
-Spoko, pojadę do domu i wezmę jakieś rzeczy.
-Dobra to ja idę ich poinformować- uśmiechnęłam się do niego.
***
Zaczęłyśmy się przygotowywać do imprezy.
Kasia założyła swój ulubiony Strój. Pofalowała włosy i rozpuściła.
Daria założyła strój o lekkich barwach. Ze swoich długich włosów zrobiła warkocz na bok.
Marcysia założyła lekki strój, a swoje czerwone włosy spięła w kok i przyozdobiła kwiatkami.
Ja założyłam bardziej rockowy zestaw, a włosy wyprostowałam i zostawiłam.
Moritz założył ciemne rurki z niskim krokiem, do tego bluzkę z ciasteczkowym potworem.
Mario miał na sobie kremowe rurki też z niskim krokiem, na to ciemną koszulkę z batmanem.
Łukasz za to ubrał pierwszy strój, który znalazł. Wyszliśmy do Matsa około piętnastej  Zadzwoniliśmy do drzwi, otworzyła nam Patrycja w pięknej sukience. Przywitaliśmy się z nią. Dziewczyny pomagały jej w kuchni, a chłopacy pomogli Matsowi przenieść jakieś meble. Po woli zaczęło się rozkręcać.
***
Około dwudziestej pierwszej wszyscy stanęliśmy w kółku.
-Mamy dużo do ogłoszenia tym razem- zaśmiał się Mats. Wszyscy jeszcze bardziej przybliżyli się do mówcy.
-Razem z Patrycją bierzemy ślub- uśmiechnął się, a wszyscy zaczęli bić brawa.- Czekajcie to nie wszystko- przybliżył się do niej i położył rękę na jej brzuchu. - będziemy mieli dziecko!- krzyknął, a wszyscy wydawali z siebie takie piski, że można było ogłuchnąć.
-Dobra dobra, ja też mam coś do powiedzenia- powiedział Kuba- wraz z Agatą też spodziewamy się dziecka.
-Dwóch małych zawodników przybędzie- krzyknął Felipe.
-Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia?-spytał Mats. W tym samym momencie Mario, Maro i Moritz wyciągnęli ręce do góry. Spojrzeli na siebie i zaczęli się śmiać.
-Mario ty pierwszy- podyktował Hummels
-No to ja i Marcysia jesteśmy parą- powiedział i wyciągnął zza siebie piękną czerwonowłosą dziewczynę.
-Ja i Kasia jesteśmy razem od tygodnia- powiedział Moritz
-Marco?
-No to ja i Daria .. ten tego.. no jesteśmy razem od dwóch dni- powiedział i pocałował ją przy wszystkich.
Wszyscy bili brawo, klaskali i skakali jak małpy.
Siedziałam z Łukaszem w kuchni.
-Chcesz im dzisiaj powiedzieć?- spytałam
-Nie, powiem jak to się wszystko skończy.
-A WY NIE PIJECIE? - spytał już trochę wstawiony Roman i postawił wódkę na stół.- Nie odejdę, dopóki nie zobaczę, że pijecie!- powiedział i usiadł obok nas.
-Roman nie powinieneś bronić?- spytał Łukasz
-Ożes w mordę!- wybiegł bramkarz, a my zaczęliśmy się śmiać.
-W końcu widzę jak się śmiejesz- puściłam mu oczko i przyszedł Felipe, który porwał mnie do tańca.
Zaczęliśmy się bawić. Wszyscy tańczyli na parkiecie, tylko nie Łukasz.
-Felipe gdzie jest Mario i Marcysia?- spytałam
-W sypialni- odpowiedział
-co?- otworzyłam oczy z zaskoczenia.
-LUDZIE IDZIEMY NAKRYĆ MARIO W SYPIALNI!- krzyknął Felipie i cała banda pijanych, zboczonych osób wbiegały po schodach do sypialni. Wskoczyli do ostatniej.
-Mario! Mamy Cię!- krzyknął Robert. Gotze stał za Marcysią i zapinał jej zamek od sukienki. -Za późno- powiedział Robert i cofnął cały tłum. Wszyscy kładli się ze śmiechu.
-Kamila!- krzyknął Kuba
-Słucham?- odwróciłam się do niego.
- Z kim przyszłaś na naszą imprezę?- spytał
-Ja z wódką- odpowiedziałam
-DOBRZE! -krzyknął Sebastian podchodząc do mnie. Spojrzał na Kubę. Nagle obydwoje podnieśli mnie i nieśli do basenu.
-Co wy robicie?- spytałam kiedy zobaczyłam wodę. - NIE! POMOCY!- zaczęłam krzyczeć
-Nie ma tak łatwo- powiedzieli i pilotem zaczęli otwierać wielkie drzwi. Nagle Łukasz stanął obok nas.
-Oddajcie mi ją- powiedział i posłusznie odłożyli mnie w jego ramiona.
-Dziękuję- powiedziałam i stanęłam na ziemi. Po czym zobaczyłam jak Mario i Marco biegną z Moritzem na rękach do basenu.
Odsunęłam się z Piszczkiem i zobaczyłam jak cała trójka wpada do wody. Po chwili pół imprezy było w basenie. Santana podszedł do mnie i kazał ściągnąć sukienkę. Grzecznie to zrobiłam i jak wszystkie dziewczyny będące na imprezie w staniku i majtach tańczyłam w wielkim basenie. Ktoś nadmuchał piłkę plażową i z nią było najwięcej zabawy.
****
Obudziłam się rano przy Sebastianie i Nevenie. Subotić tak jak ja był w samej bieliźnie, natomiast Kehl był w damskim dresie. Wstałam i złapałam się za głowę. Zeszłam z łóżka. Kiedy tylko postawiłam nogę na podłogę coś złapało mnie za kostkę. Krzyknęłam z przerażenia.
-Cicho to ja! Illkay- powiedział i wysunął się z pod łóżka.
-Dlaczego mnie złapałeś za nogę?- spytałam szukając swoich rzeczy.
-Nie wiem, bo masz ładną- zaczął się śmiać. Weszłam do sypialni Matsa i zabrałam mu jakąś bluzkę. Ubrałam ją  na siebie i kontynuowałam poszukiwania. W każdej sypialni leżało minimum 8 osób. W niektórych ekstremalnie 16. Znalazłam swoją torebkę. Zadzwoniłam po taksówkę i zaczęłam szukać sukienki. Znalazłam, założyłam i zaczęłam wychodzić. Po dwudziestu minutach byłam w domu. Poszłam wziąć długą kąpiel.
____________________________
Heheheh moja porąbana psychika. Pozdrawia
xxx
Jeżeli dobijecie do 20 komentarzy to będę się śmiała. Następny dopiero jutro :*
xxx



11: Nie! Tylko ja!

Rozdział 11 
Weszliśmy do mieszkania. Kasia siedziała przed telewizorem. Podeszłam do niej z Sarą.
-Kasia to jest Sara, zaopiekujesz się nią dzisiaj?- spytałam
-Mogę z tobą spać Kasia?- spytała mała dziewczynka
-Jeżeli bardzo chcesz to oczywiście- odpowiedziała, a ja je zostawiłam. Łukasz stał w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam.
-chodź- powiedziałam do niego. Weszliśmy do mojego pokoju. Łukasz usiadł na łóżku.
-Jak ona mogła?- jęknął -Głupia suka!
-Nie mów tak o niej To nadal Twoja żona- powiedziałam i odłożyłam torbę.
***
Obudziłam się rano. Łukasz leżał obok. Przykryłam go kocem, wstałam i poszłam do kuchni.
-Kamila!- krzyknęła Sara.
-Witam, Jadłaś coś?- spytałam
-Nie jeszcze, ale Kasia powiedziała, że zaraz przyjdzie, bo wujek Moritz przyjechał.- pomachałam głową i zaczęłam robić jajecznicę.
-Siema- powiedziała rozciągając się Marcysia- Kamila nie wiedziałam, że masz dziecko- zaśmiała się.
-Ja jestem Sara Piszczek proszę pani- małą powiedziała i zajęła swoje miejsce.
- a ja jestem Marcelina Poniat, miło mi.- czerwonowłosa usiadła przy niej.
-ał.. Moritz przestać- zaczęła się śmiać Kasia, wbiegając z chłopakiem.
-Co tu się w ogóle dzieje?- spytała Daria wchodząc do kuchni w której była piątka ludzi.
-Wujek Moritz! -krzyknęła Sara odwracając się do niego.
-Sara? Co ty tu robisz?- spytał
-Spałam z Kasią- powiedziała dziewczynka uśmiechając się do niego.
-Tylko ja z nią mogę spać- Moritz wystawił jej język
-Nie! Tylko ja!- zaczęła się wykłócać dziewczynka. Daria usiadła obok Marcysi. Do kuchni wszedł Łukasz.
-Łukasz?!- wszyscy krzyknęli
-Tataaaa!- przeciągnęła Sara i przytuliła się do niego.
-Brakuje tu tylko Gotze i Reusa- powiedziała Daria
-Ktoś o mnie mówił?- spytał się Mario przeciągając w drzwiach.
-Chory film- powiedziałam po cichu.
-Dobra, a teraz niech mi ktoś to wszystko wytłumaczy. - powiedziała Daria, zaniepokojona takim obrotem sprawy. -Tyle ludzi u nas spało?- dodała.
-Tylko Moritz u nas nie spał- pokiwałam do niej głową.
-Za dużo na jeden dzień.- zaśmiała się.
Wszyscy zjedliśmy śniadanie.
-Dobra, więc co dzisiaj robimy? - spytała Marcysia
-Ja Cię porywam do kina- powiedział Mario i pocałował ją.
-Ja i Kasia idziemy do moich rodziców- powiedział Moritz.
-Ja dzisiaj muszę wywiad dokończyć z Marco - wyszczerzyła się Daria.
-Czyli w domu zostaje Łukasz, Kamila i Sara- podsumowała i wszyscy poszli się zbierać.
Po godzinie w domu nie było nikogo, oprócz Łukasza, Sary i mnie.
-Sara chcesz jechać do mamy?- spytałam się małej szatynki.
-Tak, stęskniłam się już. - odpowiedziała
- To ja Cię zaraz odwiozę- powiedziałam i zaczęłam się ubierać. -Łukasz ty możesz tu zostać, wrócę za 10 minut- rzuciłam i wsiadłam z Sarą do samochodu. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzyła mi Ewa.
-Cześć, oddaję Twoją córkę- powiedziałam i Sara weszła do domu.
-Dzięki- powiedziała oschle Ewa i zamknęła przede mną drzwi. Kiedy już odchodziłam, kobieta wyskoczyła z domu i krzyknęła za mną.
-Ej czekaj! Daj to Łukaszowi- podała mi dwie białe koperty. Domyśliłam się co tam jest. Wróciłam do domu i podałam je mu.
***
*Perspektywa Darii*
-Hej - zaczął blondyn. Usiadłam na obok niego.
-Cześć- odpowiedziałam.
-Jesteś pierwszym dziennikarzem w moim domu- zaśmiał się.
-Czuję się zaszczycona!- Uśmiechnęłam się do niego. On złapał mnie za rękę.
-Wiesz, że to jest nasze szóste spotkanie?
-Liczysz je?- spojrzałam na niego.
-Jeżeli spędza się czas z kimś takim wyjątkowym to trzeba liczyć- zarumieniłam się. - Jak się zawstydzasz jesteś jeszcze słodsza- pociągnął palcem moją twarz do swojej. Nasze usta się złączyły, pocałunek był inny niż kiedykolwiek doznałam. Pobudzał we mnie ukryte uczucia. Pożądanie. Tak to jeden z nich. Jego ręka przejechała po moim udzie. Całował mnie cały czas, położył na kanapie. Był nade mną. Obydwoje wiedzieliśmy czego właśnie od siebie chcemy.

_______________________
HEHEHEHEH Przerwałam w takim momencie, teraz możecie mnie zabić : P
XXX
A po ilu komentarzach ty się uśmiechniesz?
po 7 od was xd
No to jutro następny, będzie impreza, więc się przygotujcie XD 






10: Nie ważne czy ty masz

Rozdział 10 
Dochodziła osiemnasta weszłam do garderoby i wyjęłam jakiś sportowy strój. Do torebki wzięłam kosmetyczkę, telefon, klucze, portfel, dokumenty i odtwarzacz muzyki.
-Gdzie idziesz?- spytała Kasia
-Pilnować córki Łukasza. - odpowiedziała, delikatnie się do niej uśmiechając, wyciągnęłam telefon i odczytałam sms od Łukasza, że już na mnie czeka. Schodziłam na dół, wiążąc kitka. Weszłam do samochodu.Jechaliśmy chwilę w milczeniu. W końcu  dojechaliśmy. Weszliśmy do środka.
-Ewa, jesteśmy. - krzyknął od samego przejścia.
-Cześć- powiedziałam, kiedy tylko ją zobaczyłam.
-Kto to?- spytała spoglądając na mnie.
-Jestem Kamila..- zaczęłam
- i zaopiekuje się dzisiaj Sarą, a my pójdziemy na kolację- uśmiechnął się do swojej żony. Ewa spojrzała na mnie i już chciała coś wykrzyknąć, ale mała dziewczynka wbiegła do pokoju.
-Czy ja słyszałam, że Kamila tu jest?- zaczęła się rozglądać i podbiegła do mnie. Podniosłam ją, a dziewczynka się do mnie przytuliła. -Mam takiego duuuużego misia wiesz?- powiedziała, pokazując rękoma objętość pluszowej zabawki.
-Tak? Pokażesz mi go?- spytałam i postawiłam ją na ziemi. Pobiegła do swojego pokoju.
-Łukasz po co chcesz gdziekolwiek iść?- spytała, siadając na kanapie.
-Bo nie chce, żebyśmy się kłócili
-Przecież wiem, że kogoś masz- Ewa nie dawała za wygraną.
-Nie mam nikogo, kocham tylko Ciebie
-Nie ważne czy ty masz.. Tego nie da się naprawić.
-Czego się nie da?- Łukasz stał obok mnie. Patrzył na Ewę, która siedziała na kanapie i zakryła twarz rękoma.
-Ja kogoś mam. Nigdy nie chciałam mieszkać w tym pieprzonym Dortmundzie. Nigdy mnie nie słuchasz, zawsze robisz to co chcesz Ty!- zaczęła -Na początku chciałam to naprawić, porozmawiać z Tobą o tym, ale zostawiałeś mnie tu samą, z dzieckiem, bez nikogo kto mógłby mi pomóc. Myślisz, że to takie proste? Kiedy  osoba, którą kochałeś, zaczyna Cię olewać? To boli Łukaz!- chciał do niej podejść - Złożyłam już pozew o rozwód. - te słowa zatrzymały go, właściwie to uśmierciły na jakiś czas, tam gdzie kiedyś był pozytywny chłopak, teraz stał cień. Zbladł. -To koniec- wstała ze swojego miejsca i poszła do sypialni.
-Łukasz..- szepnęłam. Odwrócił się do mnie. Spojrzał na mnie, rozpłakał się. Sara do mnie podeszłą.
-Sara, chcesz dzisiaj u mnie nocować?- spytałam się jej.
-Tak!- wrzasnęła
-To idź się spakuj ładnie i pojedziemy do cioci Kamili okej?- próbowałam zachować w sobie jakąś radość. Łukasz stał patrzył w jakiś punkt. Sara spakowała się w 5 minut. Wzięłam ją na ręce.
-Łukasz, chodź! Podwiozę Cię do Kuby.- złapałam go za ramię. Szedł za mą. Trzymał ręce na oczach. Weszliśmy do samochodu. Sara usiadła w swoim foteliku, a Łukasz na miejscu pasażera.
-Kamila, nie chce do Kuby. Mogę u Ciebie przenocować? Nie chce mu o tym opowiadać, nie dzisiaj.- spojrzałam na niego.
-Dobrze-ścisnęłam wargi.
____________________________
Szatan Mrok cały rok!
Wiem, wiem, że jestem złą. Bardzo szanuję Ewę, ale inaczej nie potrafiłam.
Następny rozdział to będzie dokończenie, więc sprawdzajcie! XD
Dajcie 5 komentarzy i lecimy z koksem! 
Holiwood xxx


9:Ja? Śpię

Rozdział 9 
*Kamila*
Siedziałam w kuchni. Weszła do niej Marcysia z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Co się tak cieszysz? - spytałam
-Bo mam powód- wystawiła język.
-Nie chce Cię martwić, ale wczoraj tu w tym miejscu, ryczałaś, a dzisiaj cieszysz się jak małe dziecko. Jest taka choroba.
-Tak, miłość- przymknęła oczy, przygryzła dolną wargę.
-Co?- wrzasnęłam
-Tak
-Spytał się Ciebie?
-Nie- zawahała się- wczoraj tylko pocałunki, słodkie słówka
-Kuźwa! Zakochałaś się! Marcysia jest zakochana- zaśmiałam się.
-Nie musisz iść dzisiaj do pracy?
-Nie, mam wolne
-To idziemy na zakupy? - spytała
-Możemy, a co z Kasią i Darią?- odwróciłam się w kierunku drzwi i zobaczyłam Darię.
-Marcysia.. gniewasz się na mnie jeszcze?- spytała załamanym głosem
-Nie!- wrzasnęła z pełnym entuzjazmem i rzuciła się na koleżankę. Wyszłam z kuchni i powędrowałam do pokoju Kasii.
-Hej- nacisnęłam na klamkę i powoli weszłam do pokoju. -Moritz? Co ty tu robisz?- wrzasnęłam, kiedy zobaczyłam półnagiego chłopaka leżącego w łóżku mojej przyjaciółki.
-Ja? Śpię- odpowiedział trochę zaspany
-Gdzie Kasia?
-W łazience- odpowiedział wstając z łózka.
-A czemu tu nocujesz?-
-Coś się stało Kamila?- spytała Kasia wchodząc do pokoju.
-Co on Tu robi?- spytałam pokazując na niego palcem.
-Spał- zaśmiała się
-Idziemy na zakupy, ale ty chyba nie będziesz chciała zrezygnować z takiego towarzystwa- uśmiechnęłam się  i wyszłam.
-Co z Kasią?- spytała Daria, kiedy wchodziłam do kuchni.
-Kasia ma towarzysza i raczej z nami nie pójdzie. - puściłam jej oczko.
-Jakiego towarzysza?- spytała Marcysia
-Moritz u nas nocuje, ona jest szybsza od Ciebie- wystawiłam jej język.
Po godzinie wchodziłyśmy do wielkiej galerii. Siedziałyśmy w niej 4 godziny i wyszłyśmy z bardzo dużą ilością torb, torebeczek i siateczek.
***
-Halo?- spytałam zaspanym głosem.
-Hej Kamila! Moja córeczka zachorowała i nie mam z kim jej zostawić, a dzisiaj bilans, zajmiesz się tym sama?
-Dobrze, dam sobie radę.
-Nawet nie wiesz jaka jestem Ci wdzięczna. -odpowiedziała-Muszę kończyć. Pa - pożegnałam się, wstałam i podeszłam do swojej garderoby. Wybrałam wcześniej przygotowany strój, poszłam się pomalować i wyszłam do pracy. Usiadłam na swoim stanowisku. Spojrzałam na listę i zaprosiłam do środka pierwszą dziesiątkę. Szybko pobrałam od nich wyniki. Potem następna dziesiątka. Nie byli by sobą, gdyby Felipe Santana nie zwalił kwiatów z szafy. Na szczęście Roman uratował dwa, łapiąc je przed upadkiem. Wyszli z wielkimi uśmiechami na twarzy. Weszła następna piątka. Spojrzałam na nich.
-Jednego brakuje. Gdzie jest Łukasz?
-On się spóźni.- odpowiedział Błaszczykowski. Pomachałam głową w dół i górę i zmierzyłam ich. Kiedy już zapisywałam wyniki Lewego do gabinetu, wszedł Piszczek. Wszyscy krzyknęli z radością i do niego podeszli, rzucając się na niego. Właściwie to nikt nie wie, dlaczego tak zareagowali na jego widok.
Wszyscy wyszli. Zostałam ja i Łukasz. Ściągnął koszulkę i czekał na miarę.
Zmierzyłam go i usiadłam przy biurku. Łukasz przystawił sobie krzesło do mnie.
-Kamila, jesteś kobietą, więc lepiej zrozumiesz o co może chodzić Ewie.- zaczął. Spojrzałam na niego, nie spodziewałam się czegoś takiego. - bo ona, przestała się do mnie odzywać. Wszczyna awanturę o byle co. Wykrzykuję mi wszystko.- spuścił głowę
-Może myśli, że się nią nie interesujesz. Kiedy ostatnio zabrałeś ją na jakąś kolację do restauracji?
-Przed urodzeniem Sary, chyba.
-No właśnie, a Sara ma już 5 lat. Zabierz ją na kolację i będzie dobrze.
-a zaopiekujesz się Sarą?
-Oczywiście, że tak. Przecież to jest cudowna dziewczynka.
-Po tatusiu- zaśmiał się.
-Nie pochlebiaj sobie- wystawiłam język.
-To ja po Ciebie dzisiaj przyjadę około osiemnastej i ty posiedzisz z Sarą u nas. Dobrze?
-No dobra. Ja się już muszę zwijać Łukasz. Coś jeszcze potrzebujesz?- spytałam
-Nie, Dziękuję!- wstał, pocałował mnie w policzek i wyszedł z gabinetu.
Dotknęłam miejsca gdzie mnie pocałował. Zagryzłam mocno dolną wagę i wciągnęłam powietrze. Złapałam torebkę i szybkim krokiem ruszyłam do domu .
_________________________
KILLL me!
Weno!
Będziecie chciały mnie zabić, po następnych dwóch rozdziałach SORRY MAMO!
Dajcie mi 5 komentarzy to wstawię wam następny.
xxx
Coś dla @goetzeuska


środa, 20 marca 2013

8: Niewiniątko

Rozdział 8
*perspektywa Kamili*
Dwa tygodnie temu, wróciłam od mamy. Kilka razy w tym czasie widziałam się z Matsem i Patrycją. Miła dziewczyna, Polka, bardzo śliczna i na dodatek inteligentna. Z mamą już wszystko dobrze.
Wstałam z łóżka. Dzisiaj miałam iść do pracy tylko na dwie godziny, czyli mogłam iść o czternastej.
Weszłam do kuchni. Marcysia tam już siedziała.
-Hej
-Siema- odpowiedziała i spuściła głowę w dół.
-Co jest?
-Dostałam dzisiaj z kim mam wywiad przeprowadzić.
-I kto jest tym szczęśliwcem?- spytałam, nalewając do szklanki pomarańczowego soku.
-Mario Gotze- wydusiła
-To chyba dobrze co?
-Nie! Nie chce mieć z nim nic wspólnego!- wrzasnęła i uroniła kilka łez
-Coś Ci zrobił? Zakopie skurwysyna!- spojrzałam na nią.
-Nie. Narobił mi nadziei, a potem obściskiwał się z Darią po pijaku.
-Marcysia on był po pijaku, nic pewnie nie pamięta- uspokoiłam ją.
-Tak, na pewno- przeciągnęła.
-Zrób z nim wywiad, żeby zaliczyć semestr i nic więcej Cię z nim nie będzie łączyć- puściłam do niej oczko. -A kogo ma Daria?
-Ona się wymieniła z kimś na Marco
- No i problem załatwiony.
-Spytasz się go, kiedy będę mogła przeprowadzić ten wywiad?
-Jak go dzisiaj spotkam to tak, ale nie płacz okej?- złapałam ją za rękę.
Marcysia pomachała głową, nagle do kuchni wbiegła Kasia.
- Co się tak cieszysz co?
-Dostałam kontrakt! -zaczęła krzyczeć
-Jaki kontrakt? - spytałam
-No roczny kontrakt, zdjęciowy! Dla magazynu modowego! - wszystkie zaczęłyśmy piszczeć i skakać jak powalone.
***
Wchodząc do gabinetu, wpadł na mnie Mats.
-Kamila!- krzyknął i podniósł mnie.
-Mats! Podobno byłeś u nas i chciałeś mi przedstawić Patrycję- uśmiechnęłam się do niego.
-Tak, dokładnie! Kiedy następna impreza wspólna?
-Nie wiem Mats.. Po ostatniej jeszcze do siebie nie doszłam!- zaśmiałam się.- Są może Marco i Mario w szatni?
-Są na murawie.
-Zawołasz ich do mnie, bo mam do nich sprawę.- powiedziałam. Mats pokiwał głową i pobiegł po dwóch chłopaków.
Po chwili w gabinecie zjawiło się dwóch chłopców.
-Chciałaś coś od nas?- krzyczeli.
-Mam do was prośbę, bo Daria i Marcysia mają wylosowanych was jako osoby do wywiadów i potrzebna jest data, kiedy jesteście wolni.
-mogą nawet teraz przyjechać- powiedział Gotze
-Mario, lepiej się zastanów, której chcesz zrobić nadzieje- warknęłam.
-Co?
-Nic, czyli napisać im, że teraz tak?- upewniłam się
-Tak- odpowiedzieli zgodnie.
**
*Marcysia*
Przyjechałam po 10 minutach od telefonu Kamili. Mario czekał na mnie w bufecie.
-Hej- zaczęłam
-Siema, dlaczego się do mnie nie odzywasz?- wstał i próbował pocałować mnie w policzek.
-Idziemy gdzieś, czy tutaj przeprowadzimy wywiad?- spytałam, nie dając się zwieść.
-Możemy jechać do mnie
-Tutaj jest taki pokój osobisty, przeprowadźmy tam- spojrzałam w lewo.
-To chodź- podniósł się
Ominęłam go i poszłam dalej. Weszliśmy do pokoju.
Usiadłam po jednej stronie stołu, on po drugiej. Zaczęłam zadawać pytania.
[..]
-Lubisz bawić się kobietami?
-Nie
-Jesteś pewny?
-Tak, nigdy nie bawiłem się uczuciami kobiet.
-Pan Gece najbardziej uczuciowy człowiek na świecie!
-O co ci chodzi?
-Nigdy nie bawiłeś się uczuciami dziewczyny?
-Nie! To ty się do mnie przestałaś odzywać! Kto tu się czyimi uczuciami bawi?- warknął
-Ja?! No tak, bo to ja podrywam kolegę chłopaka, który mi się podoba. A no tak, to ja się z nim dotykam, przytulam, szeptam słodkie słówka
-Ja też nie-bronił się Mario
-Tak! A wcale nie widziałam Ciebie i Darię w kuchni!
-Niby kiedy?
-Jak Mats nam powiedział, że jest z Patrycją, byłeś trochę pijany.
-Nie pamiętam tego!
-Tak jasne, uważaj, bo Ci uwierzę- odwróciłam się od niego. Mario klęknął przede mną.
-Przyrzekam na Marco, że nie pamiętam, że flirtowałem z Darią. Jesteś jedyną dziewczyną na której mi zależy.
-Nie wierzę Ci! - spojrzał na mnie.
Usiadł obok mnie, złapał mnie za ręce. Nasz wzrok się spotkał.
-Marcysia! Uwierz mi! Do jasnej cholery. Kocham Cię!
-Co?
-Kocham Cię! Tak! Kocham Cię!- Dzieliła nas coraz mniejsza odległość, nasze usta się połączyły.
Jego usta były ciepłe, pełne, idealne. Oderwałam się od niego. Spojrzałam na niego.
-Wiem, nie powinienem- spuścił wzrok.
-Powinieneś!- powiedziała i znowu mnie pocałował.
_______________________________
Blah blah blah nie umiem pisać!
Możecie mnie zabić, nie mam już 9 rozdziału, ale niedługo ukaże się mój szatan!
Zobaczymy czy dacie 8 komentarzy do niego.
O i najprawdopodobniej będzie około 40 rozdziałów.
KOCHAM WAS!
XXX


7. Co wy robicie?!

Rozdział 7
Wysiadłam z samolotu i podeszłam na parking taksówek, po godzinie byłam w domu. Tata siedział w kuchni i próbował coś ugotować.
-Jestem!- wrzasnęłam zamykając za sobą drzwi. Tata od razu wyszedł do mnie.
-Córeczka!- przytulił mnie, tak dokładnie zawsze byłam córeczką tatusia.- Pewnie chcesz jechać do mamy, co?- spytał rozluźniając uścisk.
-Jeżeli mnie zawieziesz- uśmiechnęłam się
-To chodź!- powiedział biorąc z wieszaka kurtkę. Po 20 minutach wchodziliśmy do szpitala.
Poczułam ten dziwny zapach, który towarzyszy takim budynkom. Pielęgniarka zaprowadziła mnie do mamy.
-Mamo, co się stało?-podeszłam do łóżka.
-Kamila? Co ty tu robisz?- spytała
-Miłe przywitanie mamo. Powiedz mi co się stało!- naciskałam.
-Wykryli jakieś kamyki i będę miała zabieg, mało inwazyjny.- powiedziała i się uśmiechnęła do mnie. Odetchnęłam z ulgą.
***
Perspektywa Marcysii
Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam kilka nieodebranych połączeń od nieznanego numeru. Oddzwoniłam.
-Halo?
-Dzień dobry, ktoś dzwonił z tego numeru do mnie.
-Marcysia?
-Kto mówi?
-Mario, głuptasie.
-Skąd masz mój numer?
-Znalazłem- zaśmiał się.
-Dobra, dobra. Coś chciałeś?- spytałam
-Jesteś w domu?
-tak
-To zaraz ja, Marco, Moritz, Mats i Patrycja do was wpadniemy okej?
-Dobra, to czekamy.
-Do zobaczenia.
Wstałam z kanapy i przejrzałam mieszkanie w poszukiwaniu miejsc, gdzie wyglądały na bałagan.
-Kasia, Daria! Zaraz Marco, Mario, Mats i Moritz tu przyjdą- krzyknęłam.
Daria delikatnie wychyliła się ze swojego pokoju i spojrzała na mnie.
-Żartujesz?
-Nie- odpowiedziałam i poszłam do kuchni znaleźć coś słodkiego.
Po chwili usłyszałam dźwięk domofonu, podbiegłam otworzyć.
-Hej! -wszyscy krzyknęli.
-Siemka- odpowiedziałam i zaprosiłam ich do środka.
-Jest Kamila?- spytał Mats
-Kamila pojechała do Polski na kilka dni- uśmiechnęłam się do niego.- a co chcesz od niej?
-Nie, chciałem wam coś powiedzieć, szkoda, że jej nie ma. Wpuściłam ich do środka.
-Jakie wypasione mieszkanie. Jest śliczne- powiedział Reus jakby kogoś poszukując.
-Marco? Szukasz kogoś? - powiedziała Daria wychodząc ze swojego pokoju.
-Chyba Ciebie. - zaśmiał się do niej
Kasia przyszła trochę później i wszyscy usiedliśmy w dużym pokoju.
-No to Mats co chciałeś nam powiedzieć?- pośpieszył go Mario.
-Znacie Patrycję prawda? - spytał. Wszyscy pomachali głowami w górę i dół. - jako moją dobrą przyjaciółkę.- przejechał wzrokiem po wszystkich. - a od tygodnia ja i Patrycja jesteśmy razem- uśmiechnął się do szczęściary i złapał ją za rękę.
-To, to jest do opicia!- krzyknął Moritz
-Po ostatnim opiciu słabo wszyscy na tym wyszli!- odpowiedział Gotze.
-Ty leżałeś z Marcysią w łóżku jakiś problem? - pomachał głową.
Zarumieniłam się. Spojrzałam na niego, ale on nie zwracał na mnie uwagi, patrzył cały czas na Darię. Przygryzłam górną wargę i spuściłam wzrok.
**
Po kilku godzinach i kilku butelkach wypitych nasza rozmowa się kręciła w najlepsze.
-Gdzie jest Moritz? -spytał Mario
-Z Kasią w jej pokoju. - odpowiedziałam
-Ciekawe co tam robią- ruszył brwiami- nakryjmy ich!
-Gotze zboku! - zaczęła się śmiać Daria, która była już trochę pod wpływem.
-Drogie dzieci, ja się będę zmywał, bo jeszcze tata chciał, żebym mu coś tam przywiózł- powiedział Reus. Odprowadziłam go do pokoju.
Mats i Patrycja po chwili też się już zbierali.
-Marcysia kocham Cię!- powiedział Hummels i zachwiał się pod drzwiami.
-Dasz sobie z nim radę Patrycja?-spytałam
-Marcysia! Nie odrzucaj mojej miłości!- zaczął śpiewać
-ale ja Cię też bardzo kocham, tylko Twoja dziewczyna mnie zabije- zaczęłaś się śmiać, a Patrycja wyprowadziła go na klatkę schodową.
Zamknęłam za nimi drzwi i wróciłam do pokoju.
Nie było tam Dari, ani Mario. Wzięłam naczynia i powoli zanosiłam do kuchni. Daria siedziała na blacie, a Mario przesuwał po jej nogach swoje dłonie.
-Co wy robicie?!- warknęłam
-Rozmawiamy- odpowiedziała Daria i odsunęła się od Mario.
-Właśnie widzę!- krzyknęłam i poszłam do swojego pokoju
Rzuciłam się na łózko i zaczęłam łkać. 
____________________________
 Tak bardzo was kocham, ale mnie wykorzystujecie!
7 komentarzy następny, ale Patrycja błagam daj się wykazać wszystkim!
Kocham was! Tak mocno! Chciałyście namieszać, to mieszacie!
xxx






6: Mamo!




Rozdział 6.
Wychodziłam właśnie do pracy, kiedy dostałam wiadomość od Kuby.
„Coś jest z Łukaszem, postarasz się z nim pogadać?”. Ten sms strasznie mnie zdenerwował. Łukasz był kimś dla mnie ważnym, dlatego wszystko co martwiło go, martwiło mnie. Przyśpieszyłam kroku. Weszłam do gabinetu. Emma dzisiaj przyjdzie dopiero o trzynastej, bo musiała coś w szkole córki załatwić. Zostawiłam swoje rzeczy i wyjrzałam przez okno. Chłopcy właśnie zaczynali trening, zeszłam na dół i podeszłam do trenera.
-Dzień dobry, mogę prosić Łukasza do mnie?- spytałam.
-Jakieś problemy?
-Pewne odchylenie w badaniach, ale trzeba to sprawdzić- uśmiechnęłam się.
-Łukasz! Chodź tu!- trener gwizdnął gwizdkiem i Piszczu podbiegł do nas. – Idź z Kamilą, masz jakieś odchylenie w badaniach. – Łukasz spuścił wzrok i poszedł za mną. Weszliśmy do gabinetu.
-Co jest nie tak z badaniami?
-Widzę, że coś Cię gryzie- spojrzałam na niego.
-Mam problem z Ewą, ale to nasza sprawa, nie chcę, żeby wszyscy od razu wiedzieli.
-Dobra. A co do badań, bierz witaminę C, bo masz jej trochę za mało. –Łukasz wyszedł, a ja zostałam sama w wielkim gabinecie. Zajęłam się swoimi zajęciami.  Siedziałam cicho cały czas, tak, żeby Emma nic nie widziała.
-Kami, co Cię gryzie?- w końcu spytała.
-Trochę sweter- zażartowałam.
-Nie o takie gryzienie chodzi
-Nic mnie nie gryzie, dlaczego by miało?
-Nie wiem jesteś smutna jakaś.
-Wydaje Ci się, idę po bułkę chcesz?
- No jak możesz mi kupić. – wstałam ze swojego stanowiska złapałam portfel i ruszyłam do bufetu.
Stanęłam w kolejce, obok mnie stał Kuba.
-Wiesz co jest z Łukaszem?
-Pokłócił się z Ewą- odpowiedziałam i spuściłam wzrok
-Coś więcej wiesz?- spytał, próbując złapać ze mną kontakt wzrokowy
-Nie, niestety.
-Możemy pogadać?- złapał mnie za przedramię.
-Usiądziemy tutaj, tylko daj mi kupić bułkę dla Emmy.- zamówiłam i usiadłam z Błaszczykowskim przy stoliku.
-Widzę, że Cię coś trapi, Kamila.- zaczął
-Nic mi nie jest, serio.- odpowiedziałam, patrząc w jego oczy.
-Twoje oczy, mówią coś innego
-Oczy kłamią.- usłyszałam dźwięk swojego telefonu- To mój tata, muszę odebrać.
-Halo?
-Kamila, siedzisz?
-Siedzę.
-Mama jest w szpitalu. -co?!
-Wczoraj musiała jechać. Dasz radę podjechać do nas?
-tato, będę za kilka godzin. - pożegnałam się i spojrzałam na Kubę.
-Coś się stało, zbladłaś- Błaszczykowski złapał mnie za nadgarstki
-Moja mama...- przerwałam, serce biło coraz wolniej
-Co się stało? Kamila!- warknął
-Mama jest w szpitalu. Kuba muszę do niej jechać!- szybko wyskoczyłam z bufetu i pobiegłam do gabinetu.
-Emma, moja mama jest w szpitalu, mogę wziąć kilka dni wolnego?
-Oczywiście, leć do domu!- Spojrzała na mnie koleżanka z pracy.
Zabrałam szybko swoje rzeczy i pobiegłam do domu.
***
-Kasia! Masz komputer włączony?- krzyknęłam wchodząc do domu.
-Mam- powiedziała
-Zarezerwuj mi bilet do domu, mama jest w szpitalu.
-Ojeju! Co?- spytała
-Nie pytaj, rezerwuj!- wrzasnęłam
-Samolot masz za dwie godziny, a za pół musisz już być na lotnisku.
-Dam radę- powiedziałam i wbiegłam do pokoju, żeby wpakować jakieś swoje rzeczy.
Po chwili już byłam na płycie lotniska i wsiadałam do samolotu z przeczuciem, że coś jest nie tak.
________________________________________
Rozdział beznadziejny x____x
6 komentarzy? następny
xxx