Rozdział 4.
Dzisiaj miałam wolne, usiadłam na kanapie przed telewizorem i włączyłam jakiś Polski program. W rękach miałam kubek z ciepłą kawą, bitą śmietaną i czekoladą. Sam jej zapach, był tak bardzo słodki, że chciałabym już ją wypić, jednak była ona trochę za ciepła. Kasia podeszła do mnie od tyłu.
-Idę do sklepu po jakieś drobne zakupy na obiad. Chcesz coś? – spytała
-Nie, raczej, a co robisz na obiad?
-Jeszcze nie wiem, możesz coś dietetycznego?- Położyła rękę na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się do niej i wystawiłam jej język. Ubrała się i poszła.
- Kamilaaa!- usłyszałam jak Marcysia przeciąga A w moim imieniu i już wiedziałam, że coś chce.
-No?
-Nie obrazicie się z Kasią jak pójdę do koleżanki na impreze?- spytała.
-Dlaczego miałybyśmy się obrazić?- wodziłam za nią wzrokiem. W końcu usiadła obok mnie.
-No nie wiem ,że idę bez was- zrobiła smutną minę.
- a gdzie ta impreza i u kogo?- spytałam
- No u koleżanki, takiej Darii z uniwersytetu. Zacznie się około 17, a skończy pewnie o 2 w nocy- spojrzała na mnie
- No dobra idź, ale uważaj na siebie i nie wracaj schlana w trupa!- powiedziałam
-Dobrze mamo!- zaczęła się przedrzeźniać. Rzuciłam w nią poduszką.
-Ja Ci dam mamo!- zaczęłam się śmiać.
***
Spojrzałam na zegarek, napisałam sms do Kasi, że za 40 minut kończę pracę i zaczęłam kończyć już swoje prace. Usłyszałam pukanie do drzwi. Emma właśnie robiła sobie kawę, więc je otworzyła. Do naszego salony wpadł Mario.
-Kamila!- wrzasnął, aż podskoczyłam.
-Tak?- spytałam
-Ty jesteś z polski- zaczął przedłużać- to masz bigos prawda?- spytał
-Tak, mam bigos w mieszkaniu, mam nawet kilka słoików- uśmiechnęłam się – chcesz kilka?- spytałam.
-Tak chcę- wrzasnął- mogę dzisiaj po nie podjechać? Masz samochód? Daleko mieszkasz? O której kończysz?- zaczął sypać pytaniami.
-Tak możesz po nie dzisiaj podjechać, nie mam samochodu, mieszkam jakieś 3 km stąd, kończę za raz.- starannie odpowiedziałam na każde pytanie.
- To ja Cię podwiozę i od razu wezmę słoiki okej?- spytał
- No dobra.
- To chodźmy- uśmiechnął się do mnie.
- Nie wiem czy mogę wyjść te 10 minut szybciej- zaśmiałam się i spojrzałam na Emme, która pokazała mi ręką, że mogę już iść. Złapałam kurtkę i ruszyłam za młodym napastnikiem (?) . Weszliśmy do jego samochodu i chwilę rozmawialiśmy. Po chwili byliśmy już na miejscu i wchodziliśmy do mieszkania.
Wchodząc do kuchni razem z Mario, zobaczyłam, że dziewczyny siedzą przy wysepce i coś obgadują.
-Hej, to jest Mario Goetze. Mario przyszedł po bigos. – spojrzałam na Marcysie, która na raz zbladła i się zarumieniła.
-To jest Kasia- pokazałam na dziewczynę siedzącą za wyspą- To jest Marcysia- pokazałam na dziewczynę najbardziej wysuniętą ku nam.
- Czeesć- powiedziała czerwono włosa drżącym głosem. Mario podszedł do niej i podał jej rękę. Dziewczyna dotknęła jej jakby się bała, że go może uszkodzić. Schyliłam się do szafki po cztery słoiki z bigosem, położyłam je na stole, wsadziłam do ekologicznej siatki i podałam.
-Ratujesz mi życie, Kamila!- krzyknął i powoli zaczął kierować się ku drzwiom. Odprowadziłam go i powrotem wróciłam do kuchni.
-No to macie coś do jedzenia? – spytałam z uśmiechem. Marcysia była w swoim świecie. –Pani Gece!-wrzasnęłam!
-Jak mogłaś go tu przyprowadzić, kiedy ja byłam po imprezie w takim stanie?- spytała oburzona.
-Oj nie przesadzaj nie wyglądasz, aż tak źle, a chłopak jak na Ciebie spojrzał to mu się w oczach iskierki zapaliły. – powiedziałam klepiąc ją po ramieniu.
-Kamila mamy do Ciebie sprawę.
- No mówcie- pośpieszyłam je.
-No bo właśnie tą Darię wywalili z mieszkania i ona nie ma gdzie mieszkać, a u nas są jeszcze dwa wolne pokoje. Może u nas mieszkać? –spytała Kasia
-Jeżeli będzie się dokładać do wszystkiego to oczywiście, że tak- uśmiechnęłam się do nich.
-To ona dzisiaj jeszcze przyniesie swoje rzeczy- Marcysia wyskoczyła na mnie i się do mnie przytuliła.
-Dobra, a teraz dawajcie mi obiad, bo jestem strasznie głodna!
***
Mario właśnie wjeżdżał na posesję Marco. Wbiegł do pokoju.
-HA! Mam bigos, wygrałem zakład!- zaśmiał się
- ale jak? Przecież powiedziałem Lewemu, Piszczkowi i Kubie, żeby Ci nie dawali.
-zapomniałeś o Kamili, pacanie!- wystawił mu język
-Nie ważne jak go zdobył, dawaj, bo jestem głodny- krzyknął Mats.
-Trzeba go odgrzać, bo was będą brzuchy boleć, a Jurgen nas zabije!- Gotze wziął słoiki do kuchni i wrzucił je do garnka.
-Pedale, nie włączyłeś kuchenki- zaczęli się śmiać z niego.
-Sam byś tego lepiej nie zrobił!- rzucił w Matsa łyżką z bigosem.
-Wojna na żarcie?
-Nie!- wrzasnął Reus
Po chwili już spokojnie usiedli i zajadali się polskim przysmakiem.
-Wiecie, ta Kamila ma śliczną koleżankę.- zaczął marzyć Mario.
-Bo to polki- Mats ugryzł chleb.
-Ona miała takie trudne imię- Mario zaczął intensywnie myśleć.
-Bo Ci chomiczek w mózgu pierdolnie- zaczął się śmiać Marco.
-Oj zamknij się! Ona miała na imię Marcysia!- krzyknął Mario dumny z siebie.
-Dobra chodźcie grać w fife, bo temu zacznie odwalać- jęknął Mats.
___________________________________
Jestem nienormalna. Wstawiam wam jeszcze jeden, żeby nie było za łatwo czekam na 6 komentarzy. Inaczej następnego nie ma.
xxx
Holiwood
Dzisiaj miałam wolne, usiadłam na kanapie przed telewizorem i włączyłam jakiś Polski program. W rękach miałam kubek z ciepłą kawą, bitą śmietaną i czekoladą. Sam jej zapach, był tak bardzo słodki, że chciałabym już ją wypić, jednak była ona trochę za ciepła. Kasia podeszła do mnie od tyłu.
-Idę do sklepu po jakieś drobne zakupy na obiad. Chcesz coś? – spytała
-Nie, raczej, a co robisz na obiad?
-Jeszcze nie wiem, możesz coś dietetycznego?- Położyła rękę na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się do niej i wystawiłam jej język. Ubrała się i poszła.
- Kamilaaa!- usłyszałam jak Marcysia przeciąga A w moim imieniu i już wiedziałam, że coś chce.
-No?
-Nie obrazicie się z Kasią jak pójdę do koleżanki na impreze?- spytała.
-Dlaczego miałybyśmy się obrazić?- wodziłam za nią wzrokiem. W końcu usiadła obok mnie.
-No nie wiem ,że idę bez was- zrobiła smutną minę.
- a gdzie ta impreza i u kogo?- spytałam
- No u koleżanki, takiej Darii z uniwersytetu. Zacznie się około 17, a skończy pewnie o 2 w nocy- spojrzała na mnie
- No dobra idź, ale uważaj na siebie i nie wracaj schlana w trupa!- powiedziałam
-Dobrze mamo!- zaczęła się przedrzeźniać. Rzuciłam w nią poduszką.
-Ja Ci dam mamo!- zaczęłam się śmiać.
***
Spojrzałam na zegarek, napisałam sms do Kasi, że za 40 minut kończę pracę i zaczęłam kończyć już swoje prace. Usłyszałam pukanie do drzwi. Emma właśnie robiła sobie kawę, więc je otworzyła. Do naszego salony wpadł Mario.
-Kamila!- wrzasnął, aż podskoczyłam.
-Tak?- spytałam
-Ty jesteś z polski- zaczął przedłużać- to masz bigos prawda?- spytał
-Tak, mam bigos w mieszkaniu, mam nawet kilka słoików- uśmiechnęłam się – chcesz kilka?- spytałam.
-Tak chcę- wrzasnął- mogę dzisiaj po nie podjechać? Masz samochód? Daleko mieszkasz? O której kończysz?- zaczął sypać pytaniami.
-Tak możesz po nie dzisiaj podjechać, nie mam samochodu, mieszkam jakieś 3 km stąd, kończę za raz.- starannie odpowiedziałam na każde pytanie.
- To ja Cię podwiozę i od razu wezmę słoiki okej?- spytał
- No dobra.
- To chodźmy- uśmiechnął się do mnie.
- Nie wiem czy mogę wyjść te 10 minut szybciej- zaśmiałam się i spojrzałam na Emme, która pokazała mi ręką, że mogę już iść. Złapałam kurtkę i ruszyłam za młodym napastnikiem (?) . Weszliśmy do jego samochodu i chwilę rozmawialiśmy. Po chwili byliśmy już na miejscu i wchodziliśmy do mieszkania.
Wchodząc do kuchni razem z Mario, zobaczyłam, że dziewczyny siedzą przy wysepce i coś obgadują.
-Hej, to jest Mario Goetze. Mario przyszedł po bigos. – spojrzałam na Marcysie, która na raz zbladła i się zarumieniła.
-To jest Kasia- pokazałam na dziewczynę siedzącą za wyspą- To jest Marcysia- pokazałam na dziewczynę najbardziej wysuniętą ku nam.
- Czeesć- powiedziała czerwono włosa drżącym głosem. Mario podszedł do niej i podał jej rękę. Dziewczyna dotknęła jej jakby się bała, że go może uszkodzić. Schyliłam się do szafki po cztery słoiki z bigosem, położyłam je na stole, wsadziłam do ekologicznej siatki i podałam.
-Ratujesz mi życie, Kamila!- krzyknął i powoli zaczął kierować się ku drzwiom. Odprowadziłam go i powrotem wróciłam do kuchni.
-No to macie coś do jedzenia? – spytałam z uśmiechem. Marcysia była w swoim świecie. –Pani Gece!-wrzasnęłam!
-Jak mogłaś go tu przyprowadzić, kiedy ja byłam po imprezie w takim stanie?- spytała oburzona.
-Oj nie przesadzaj nie wyglądasz, aż tak źle, a chłopak jak na Ciebie spojrzał to mu się w oczach iskierki zapaliły. – powiedziałam klepiąc ją po ramieniu.
-Kamila mamy do Ciebie sprawę.
- No mówcie- pośpieszyłam je.
-No bo właśnie tą Darię wywalili z mieszkania i ona nie ma gdzie mieszkać, a u nas są jeszcze dwa wolne pokoje. Może u nas mieszkać? –spytała Kasia
-Jeżeli będzie się dokładać do wszystkiego to oczywiście, że tak- uśmiechnęłam się do nich.
-To ona dzisiaj jeszcze przyniesie swoje rzeczy- Marcysia wyskoczyła na mnie i się do mnie przytuliła.
-Dobra, a teraz dawajcie mi obiad, bo jestem strasznie głodna!
***
Mario właśnie wjeżdżał na posesję Marco. Wbiegł do pokoju.
-HA! Mam bigos, wygrałem zakład!- zaśmiał się
- ale jak? Przecież powiedziałem Lewemu, Piszczkowi i Kubie, żeby Ci nie dawali.
-zapomniałeś o Kamili, pacanie!- wystawił mu język
-Nie ważne jak go zdobył, dawaj, bo jestem głodny- krzyknął Mats.
-Trzeba go odgrzać, bo was będą brzuchy boleć, a Jurgen nas zabije!- Gotze wziął słoiki do kuchni i wrzucił je do garnka.
-Pedale, nie włączyłeś kuchenki- zaczęli się śmiać z niego.
-Sam byś tego lepiej nie zrobił!- rzucił w Matsa łyżką z bigosem.
-Wojna na żarcie?
-Nie!- wrzasnął Reus
Po chwili już spokojnie usiedli i zajadali się polskim przysmakiem.
-Wiecie, ta Kamila ma śliczną koleżankę.- zaczął marzyć Mario.
-Bo to polki- Mats ugryzł chleb.
-Ona miała takie trudne imię- Mario zaczął intensywnie myśleć.
-Bo Ci chomiczek w mózgu pierdolnie- zaczął się śmiać Marco.
-Oj zamknij się! Ona miała na imię Marcysia!- krzyknął Mario dumny z siebie.
-Dobra chodźcie grać w fife, bo temu zacznie odwalać- jęknął Mats.
___________________________________
Jestem nienormalna. Wstawiam wam jeszcze jeden, żeby nie było za łatwo czekam na 6 komentarzy. Inaczej następnego nie ma.
xxx
Holiwood
Super super super :) czekam na moją postać hahah :) Patrycja :)
OdpowiedzUsuńno no czyżby między Mario a Marcysią zaczeło coś iskrzyć ? czekam na kolejny rozdział z niecerpliwośćią ::)) trzyma się
OdpowiedzUsuńhahaha bigos i wszystko jasne :D
OdpowiedzUsuńPrzez najbliższy miesiąc będę przeżywała że jest w tym rozdziale XDD
Ten również mi się podoba <33
@DariaPoland15
BIGOSS ZJADŁABYM BIGOS
OdpowiedzUsuńDZIEŃ DOBRY POPROSZĘ BIGOS
OdpowiedzUsuńmamy bigos. xd uhuhu . ;D ah , jestem ladna. xd lol odwala mi ^.^ widzisz Patrysiu ... gece is mein O.o <3 Kocham cie daeaj nastepny *-*
OdpowiedzUsuńspoko spoko może być twój, mi to nie przeszkadza :D pati ;)
OdpowiedzUsuńJak na razie wszystko się ładnie układa :D i tak ma być :P
OdpowiedzUsuń