Rozdział 13
Siedziałam w pracy od godziny. Nic nie miałam dzisiaj do roboty. Siedziałam i przeglądałam jakieś strony. Znowu trafiłam na blog fanów Bayernu Monachium, niby nic, gdyby nie to, że cały czas były jakieś obraźliwe posty na temat BVB. Delikatnie podenerwowana, wyłączyłam stronę i podeszłam do okna. Chłopcy już się rozciągali.
-Kamila, jeżeli chcesz możesz iść z nimi pograć- powiedziała i podeszła do mnie.
-Głupi to będzie wyglądało.-odpowiedziałam
-Ktoś Ci da strój, każdy z nich ma w tej wielkiej torbie po dwa- zaśmiała się
-Skąd to wiesz?- spojrzałam na nią.
-Chyba Ci nie mówiłam- odwróciła się i oparła o parapet.
-Czego?- spojrzałam na nią i już chciałam nią potrząsać, żeby mi powiedziała.
-Jestem żoną Romana
-CO?- wrzasnęłam. Byłam w szoku, w strasznym szoku. -Czemu mi nie powiedziałaś?- spytałam
-Czym się miałam chwalić?- spytała
-No tak, bo nie ma czym się chwalić. Wcale- zaczęłam mówić z ironią.
-Chodź załatwię Ci ten mecz z nimi- zaśmiała się i wypchnęła mnie z gabinetu. Na trybunach zobaczyłam Anię i Agatę. Pomachałam do nich, a Emma zniknęła. Chciałam już iść do polek, ale Jurgen mnie zawołał.
-Kamila! Weź od Łukasza bluzkę, spodnie od Mario i chodź do nas.- spojrzałam na Emme, która bardzo dobrze się bawiła.
-Nie mam butów na murawę- odpowiedziałam
-Mats Ci da- spojrzałam na chłopaka, który siedział na krzesełku i obserwował swoich kolegów. Każdy posłusznie oddał mi część swojej garderoby i weszłam z nimi na boisko.
-Wyglądasz jak krasnal w za dużych rzeczach- powiedział Sebastian.
-Nie moja wina, że jesteście tacy wielcy- odpowiedziałam.
-Dobra to duże dzieci zagrajcie mecz, ale jako, że jedna dziewczyna tu będzie, to bez faulowania, popychania i jakiś ostrych zagrywek- powiedział Klopp
-Trenerze, przecież my nie faulujemy- rozłożył ręce Lewy.
-Dobra jest was dwadzieścia cztery jednostki , podzielmy was na cztery drużyny, po sześć osób.
Lewy, Roman, Sebastian i Kuba wybierają.
-To ja biorę Łukasza, Kamilę, Zlatana Mario i Marco
-Neven, Felpie, Illkay Julian i Marcel- powiedział Roman.
-Ja, Ivan, Kevin, Patrick, Oliver i Mustafa
- Moritz, Mitchell, Leonardo, Marc, Marvin- dodał Kuba
-Na jednej połowie będzie grać Lewy kontra Sebastian, a druga połowa Roman i Kuba.- dodał Jurgen i rozbiegliśmy się na nasze połowy.
***
-Nie wiedziałem, że tak dobrze grasz- powiedział Roman i poklepał mnie po plecach.
-Lepiej bronie- zaśmiałam się
-Pobijesz mnie?- spytał
-Ciebie nie da się pobić, tak jak wielkiego Buffona- uśmiechnęłam się do niego.
-No ja myślę- powiedział i pobiegł do szatni. Wzięłam swoją torbę i poszłam do samochodu Łukasza.
-Nie przebrałaś się? - spojrzał na mnie z zaskoczeniem
-Przebiorę się w domu, i tak już mi się nie chce
-Wsiadaj- otworzył mi drzwi, zamknął i usiadł na swoim miejscu. Po pięciu minutach byliśmy w domu.
-Kamila numerki Ci się pomyliły- krzyknęła do mnie Marcysia
-Co?- spojrzałam na nią
-Masz na spodenkach dziesiątkę, a na bluzce dwadzieścia sześć- wystawiła mi język
-zazdrosna?- spojrzałam na nią, podnosząc jedną brew
Usłyszałam domofon.
-Halo?
-Jest nas dwudziestu wpuścisz nas?
-wchodźcie- otworzyłam im drzwi. Poszłam się przebrać. Weszłam do kuchni.
-Coś się stało, że tu przyszliście?- spytałam podnosząc butelkę wody.
-Robert mów- podyktował Mats
-Mam transfer do Bayernu- powiedział ze smutkiem
-Nie możesz odejść!- krzyknął Łukasz
-Nie chce, ale oni już ustalają cenę za mnie.
-Nie możesz!- krzyknął Mario
-Kto będzie spieprzał piękne akcje?- spytał Kuba
-Nadal Ty- odpowiedział Roman
-Oj wiem!- zaśmiał się
-No i grobowa atmosfera- powiedziała Daria.
-Nie możesz odejść!- krzyknął Oliver i się do niego przytulił
_________________
Nie umiem pisać. Drętwo jakoś. Dwie godziny to pisałam : C
Dzisiaj mecz! Heyah!
Siedziałam w pracy od godziny. Nic nie miałam dzisiaj do roboty. Siedziałam i przeglądałam jakieś strony. Znowu trafiłam na blog fanów Bayernu Monachium, niby nic, gdyby nie to, że cały czas były jakieś obraźliwe posty na temat BVB. Delikatnie podenerwowana, wyłączyłam stronę i podeszłam do okna. Chłopcy już się rozciągali.
-Kamila, jeżeli chcesz możesz iść z nimi pograć- powiedziała i podeszła do mnie.
-Głupi to będzie wyglądało.-odpowiedziałam
-Ktoś Ci da strój, każdy z nich ma w tej wielkiej torbie po dwa- zaśmiała się
-Skąd to wiesz?- spojrzałam na nią.
-Chyba Ci nie mówiłam- odwróciła się i oparła o parapet.
-Czego?- spojrzałam na nią i już chciałam nią potrząsać, żeby mi powiedziała.
-Jestem żoną Romana
-CO?- wrzasnęłam. Byłam w szoku, w strasznym szoku. -Czemu mi nie powiedziałaś?- spytałam
-Czym się miałam chwalić?- spytała
-No tak, bo nie ma czym się chwalić. Wcale- zaczęłam mówić z ironią.
-Chodź załatwię Ci ten mecz z nimi- zaśmiała się i wypchnęła mnie z gabinetu. Na trybunach zobaczyłam Anię i Agatę. Pomachałam do nich, a Emma zniknęła. Chciałam już iść do polek, ale Jurgen mnie zawołał.
-Kamila! Weź od Łukasza bluzkę, spodnie od Mario i chodź do nas.- spojrzałam na Emme, która bardzo dobrze się bawiła.
-Nie mam butów na murawę- odpowiedziałam
-Mats Ci da- spojrzałam na chłopaka, który siedział na krzesełku i obserwował swoich kolegów. Każdy posłusznie oddał mi część swojej garderoby i weszłam z nimi na boisko.
-Wyglądasz jak krasnal w za dużych rzeczach- powiedział Sebastian.
-Nie moja wina, że jesteście tacy wielcy- odpowiedziałam.
-Dobra to duże dzieci zagrajcie mecz, ale jako, że jedna dziewczyna tu będzie, to bez faulowania, popychania i jakiś ostrych zagrywek- powiedział Klopp
-Trenerze, przecież my nie faulujemy- rozłożył ręce Lewy.
-Dobra jest was dwadzieścia cztery jednostki , podzielmy was na cztery drużyny, po sześć osób.
Lewy, Roman, Sebastian i Kuba wybierają.
-To ja biorę Łukasza, Kamilę, Zlatana Mario i Marco
-Neven, Felpie, Illkay Julian i Marcel- powiedział Roman.
-Ja, Ivan, Kevin, Patrick, Oliver i Mustafa
- Moritz, Mitchell, Leonardo, Marc, Marvin- dodał Kuba
-Na jednej połowie będzie grać Lewy kontra Sebastian, a druga połowa Roman i Kuba.- dodał Jurgen i rozbiegliśmy się na nasze połowy.
***
-Nie wiedziałem, że tak dobrze grasz- powiedział Roman i poklepał mnie po plecach.
-Lepiej bronie- zaśmiałam się
-Pobijesz mnie?- spytał
-Ciebie nie da się pobić, tak jak wielkiego Buffona- uśmiechnęłam się do niego.
-No ja myślę- powiedział i pobiegł do szatni. Wzięłam swoją torbę i poszłam do samochodu Łukasza.
-Nie przebrałaś się? - spojrzał na mnie z zaskoczeniem
-Przebiorę się w domu, i tak już mi się nie chce
-Wsiadaj- otworzył mi drzwi, zamknął i usiadł na swoim miejscu. Po pięciu minutach byliśmy w domu.
-Kamila numerki Ci się pomyliły- krzyknęła do mnie Marcysia
-Co?- spojrzałam na nią
-Masz na spodenkach dziesiątkę, a na bluzce dwadzieścia sześć- wystawiła mi język
-zazdrosna?- spojrzałam na nią, podnosząc jedną brew
Usłyszałam domofon.
-Halo?
-Jest nas dwudziestu wpuścisz nas?
-wchodźcie- otworzyłam im drzwi. Poszłam się przebrać. Weszłam do kuchni.
-Coś się stało, że tu przyszliście?- spytałam podnosząc butelkę wody.
-Robert mów- podyktował Mats
-Mam transfer do Bayernu- powiedział ze smutkiem
-Nie możesz odejść!- krzyknął Łukasz
-Nie chce, ale oni już ustalają cenę za mnie.
-Nie możesz!- krzyknął Mario
-Kto będzie spieprzał piękne akcje?- spytał Kuba
-Nadal Ty- odpowiedział Roman
-Oj wiem!- zaśmiał się
-No i grobowa atmosfera- powiedziała Daria.
-Nie możesz odejść!- krzyknął Oliver i się do niego przytulił
_________________
Nie umiem pisać. Drętwo jakoś. Dwie godziny to pisałam : C
pieprzysz dobry jest ;D KOCHAM CIE <3
OdpowiedzUsuńzajebisty gif xd
OdpowiedzUsuńotóż witam
OdpowiedzUsuńnie no chuj tylko nie bayern
OdpowiedzUsuńco mnie tym drutem przesuwasz ty
OdpowiedzUsuńdostałam 5 z biologii huehueh
OdpowiedzUsuńogólnie to kupa
OdpowiedzUsuńziemniaki
OdpowiedzUsuńi rosół
OdpowiedzUsuńzjadłabym czekolade
OdpowiedzUsuńGłupoty gadasz doskonale piszesz ! :D
OdpowiedzUsuńEj no dlaczego już transfer Lewego ? ;<
Kocham Cię ! <3
nie no transfer lewego ? oj ty świetnie piszesz . czekam na nexta ::))
OdpowiedzUsuńwidzę gwałt na ikonce!
OdpowiedzUsuń