Rozdział 3.
Wbiegłam do gabinetu. Włączając
komputer, wypakowywałam swoje rzeczy.
-O jesteś- Emma się do mnie uśmiechnęła
-Wiem, że się spóźniłam, ale zaspałam. To jedyny taki wybryk, pierwszy i
ostatni, obiecuję- zaczęłam się tłumaczyć.
-Ej, spokojnie, nic się nie stało!- uspokoiła mnie.- zacznijmy nasze bilanse,
ja będę mierzyć, ty będziesz ich przyjmować i zapisywać. Pasuje taki układ?-
spojrzała na mnie. Pomachałam głową w górę i dół. Poprosiłam pierwszych pacjentów.
Do gabinetu weszło pięciu chłopaków Moritz,
Marco, Mario, Kevin i Roman. Jako pierwszy do spisania danych wystąpił Moritz.
-Cześć!- krzyknął.
-Hej, Jestem Kamila i jestem tu nowa. Ściągnij bluzkę i buty.
-a spodnie?- zrobił głupią minę.
- nie wiem czy jest na co patrzeć- zaśmiałaś się, a reszta chłopaków mi
wtórowała.
Emma go zmierzyła.
- możesz założyć
bluzkę i wejdź na wagę. –dodała.
Następny był Reus.
-Ty tak samo jak Moritz, ściągasz bluzkę i buty, właściwie to wszyscy już możecie je pościągać. – wychyliłam się trochę za Marco i zobaczyłam jak wszyscy robią posłusznie co każę. Zmierzyłyśmy ich bez jakiś większych problemów. Następnie weszli Zlatan, Neven, Patric, Marcel i Sebastian.
U nich też nie było problemu oprócz jakiś głupich podtekstów i pełno śmiechu.
Potem weszli Mitchell, Marc, Mats, Oliver, Chris i Felipe. U nich też nie było dużego problemu. Tylko Felipe miał trochę za mało witamin, więc poprosiłyśmy, żeby wrócił do nas jak wszystkich przebadamy. Po nich weszli Sven, Illkay, Ivan, Mustafa, Mervin i Leonardo. Ich wyniki były najlepsze z dwudziestu dwóch poprzednich sportowców. Po chwili wpadł Julian, który myślał, że się spóźnił, Emma szybko pobrała od niego pomiary, wagę i wybiegł jak szalony. Kiedy zobaczyłam, kto nam został zatrzęsłam się. Na kartce nie było tylko wyników Kuby, Roberta i Łukasza. No właśnie Łukasz do niego zawsze miałam słabość. Weszli we troje, przeciskając się w drzwiach jak małe dzieci, które widzą w pokoju lizaka. Spojrzeli na mój identyfikator, uśmiechnęli się i prawie w tym samym momencie krzyknęli.
-Polka?- uśmiechnęłam się i przytaknęłam
-W końcu jest z kim można po polsku porozmawiać- zaczął Lewy.
- a my?- oburzyła się dwójka.
Następny był Reus.
-Ty tak samo jak Moritz, ściągasz bluzkę i buty, właściwie to wszyscy już możecie je pościągać. – wychyliłam się trochę za Marco i zobaczyłam jak wszyscy robią posłusznie co każę. Zmierzyłyśmy ich bez jakiś większych problemów. Następnie weszli Zlatan, Neven, Patric, Marcel i Sebastian.
U nich też nie było problemu oprócz jakiś głupich podtekstów i pełno śmiechu.
Potem weszli Mitchell, Marc, Mats, Oliver, Chris i Felipe. U nich też nie było dużego problemu. Tylko Felipe miał trochę za mało witamin, więc poprosiłyśmy, żeby wrócił do nas jak wszystkich przebadamy. Po nich weszli Sven, Illkay, Ivan, Mustafa, Mervin i Leonardo. Ich wyniki były najlepsze z dwudziestu dwóch poprzednich sportowców. Po chwili wpadł Julian, który myślał, że się spóźnił, Emma szybko pobrała od niego pomiary, wagę i wybiegł jak szalony. Kiedy zobaczyłam, kto nam został zatrzęsłam się. Na kartce nie było tylko wyników Kuby, Roberta i Łukasza. No właśnie Łukasz do niego zawsze miałam słabość. Weszli we troje, przeciskając się w drzwiach jak małe dzieci, które widzą w pokoju lizaka. Spojrzeli na mój identyfikator, uśmiechnęli się i prawie w tym samym momencie krzyknęli.
-Polka?- uśmiechnęłam się i przytaknęłam
-W końcu jest z kim można po polsku porozmawiać- zaczął Lewy.
- a my?- oburzyła się dwójka.
– a Annia?- spytał
zaciągając Łukasz.
-O Jezu żartowałem, przecież!- odpowiedział Robert i zrezygnowany usiadł na kanapie.
- To który pierwszy?- spytałam, jak najbardziej opanowując swoje emocje.
-To ja, bo się do Oliwki śpieszę- powiedział Kuba. Emma patrzyła na nas i nie wiedziała co się dzieje.
-To może ty się nimi zajmij, a ja będę spisywać wyniki- powiedziała i zajęła moje wcześniejsze miejsce
- To ściągnij bluzkę i buty.- kiedy był już gotowy, starałam się jak najszybciej pobrać wszystko od niego, żeby mógł jechać do córki.
-O Jezu żartowałem, przecież!- odpowiedział Robert i zrezygnowany usiadł na kanapie.
- To który pierwszy?- spytałam, jak najbardziej opanowując swoje emocje.
-To ja, bo się do Oliwki śpieszę- powiedział Kuba. Emma patrzyła na nas i nie wiedziała co się dzieje.
-To może ty się nimi zajmij, a ja będę spisywać wyniki- powiedziała i zajęła moje wcześniejsze miejsce
- To ściągnij bluzkę i buty.- kiedy był już gotowy, starałam się jak najszybciej pobrać wszystko od niego, żeby mógł jechać do córki.
– Kuba mniej słodyczy
przed badaniem, bo masz za duży cukier-Emma zaśmiała się.
- To nie słodycze, on po prostu jest taki słodki- krzyknął Piszczek i zaczął się śmiać z kolegi. Ich śmiechy były tak bardzo zaraźliwe, że sama nie mogłam przestać tego robić. Kiedy Błaszczykowski wyszedł z sali, do badania podszedł Lewy. U niego nie było żadnych zarzutów, więc badanie przebiegło w mniej niż 10 minut. Robert też wybiegł. Została tylko Łukasz.
- To nie słodycze, on po prostu jest taki słodki- krzyknął Piszczek i zaczął się śmiać z kolegi. Ich śmiechy były tak bardzo zaraźliwe, że sama nie mogłam przestać tego robić. Kiedy Błaszczykowski wyszedł z sali, do badania podszedł Lewy. U niego nie było żadnych zarzutów, więc badanie przebiegło w mniej niż 10 minut. Robert też wybiegł. Została tylko Łukasz.
-No to teraz ty- uśmiechnęłam się. Łukasz ściągnął
koszulkę i stanął przede mną. Wciągnęłam powietrze w płuca.
- Coś się stało?- spytał
- Coś się stało?- spytał
-Nie, nic, po prostu dziecinne rzecz. Nie ważne- wzięłaś miarę i zmierzyłam
wszystko.
-Od kiedy tu jesteś? – zaczął zagadywać.
- od czterech dni. – grzecznie odpowiedziałam.
-Od kiedy tu jesteś? – zaczął zagadywać.
- od czterech dni. – grzecznie odpowiedziałam.
- a mieszkasz z kimś, czy jesteś sama?- spojrzał na mnie.
-mieszkam z przyjaciółkami jakieś trzy kilometry stąd.
- to nie daleko- uśmiechnął się.
- no nawet nie, wciągnij powietrze- podyktowałam- Łukasz wciągnij powietrze-
powtórzyłam, kiedy nie widziałam zmiany.
-No przecież wciągnąłem, to mi zmieniasz ty!- zaczął się śmiać, swoim
zarażającym śmiechem.
- za kulisami Opla?- podniosłam jedną brew
- oglądałaś?- jego zaskoczona mina, wykazywała, że się tego nie spodziewał
-Wiesz, jestem wielkim kibicem BVB i jakoś reklamy Opla nie mogłam przeoczyć.-
zaśmiałam się- dobra możesz się ubrać i wejdź na wagę.- powiedziałam, a chłopak
zrobił posłusznie wszystko.
-Umówmy się kiedyś jako Polacy w Dortmundzie- puścił oczko.
-Jak będą jakieś plany to chętnie- uśmiechnęłam się i zamknęłam za nim drzwi.
-Kamila, pamiętaj, że on ma żoną- wyrwała mnie z moich myśli Emma, dopiero
teraz zauważyłam, że stałam oparta o drzwi i delikatnie wzdychałam.
-Wiem!- szybko się ogarnęłam i spojrzałam na zegarek.- Jest szesnasta idziemy
do domu?- spytałam.
-Możemy się już zbierać- uśmiechnęła się i poszła do swojego stanowiska.
Wróciłam do domu i wzięłam się za sprzątanie .
Następne kilka tygodni były podobne do tych.
Dom-> praca-> spanie-> budzenie się -> praca czasem tylko zakupy..
____________________
Ja wiem drętwy :C Nie umiałam go zakończyć i spieprzyłam : C Dlatego jak dostanę 3 komentarze to nawet dzisiaj wstawię wam następny.
XOXO
zaaajebisty!
OdpowiedzUsuńFajny ! :D
OdpowiedzUsuńSzkoda że Łukasz ma żonę :PP
Dość spokojnych ich zrobiłaś xdd
@DariaPoland15
no fajny fajny a powalił mnie ten dialog z Piszczkiem. W następnym odcinku mam nadzieje że będzie Mario Pozdrawiam i życzę weny ::))
OdpowiedzUsuńsą trzy i to nie moje! :D so I'm waiting :)
OdpowiedzUsuńgawinka
- a spodnie ? xd No Moritz czemu nie zdjales spodni ? hahahhaha xd no to mnie rozwalilo :D ej tylko nie odbij Ewie Lukasza. xd PISZCZKOWA <3 kocham cie bejbe. *-*
OdpowiedzUsuń