Rozdział 5.
Obudziłam się i zobaczyłam na telefonie sms od Łukasza.
„Siema, mogę do Ciebie przyjechać z Sarą? Piszczu”
Odpisałam, że tak i poszłam się ubrać w jakiś luźny strój.
Kasia dzisiaj siedziała na wykładach sztuki w galerii, a Marcysia i Daria miały egzamin. Zrobiłam sobie herbaty i usiadłam na krześle przy wysepce. Spojrzałam w dół. Zamknęłam oczy. Pierwszy raz od dłuższego czasu miałam czas, żeby usiąść i pomyśleć o wszystkim.
Usłyszałam dzwonek domofonu. Otworzyłam. Po chwili Łukasz i jego córeczka już siedzieli ze mną w kuchni.
Chwilę bawiłam się z Sarą, Łukasz poszedł w tym czasie do łazienki.
-Wiesz, mama i tata się wczoraj kłócili, krzyczeli bardzo głośno- wyszeptała mi mała dziewczynka.
-Dlatego tata jest taki przybity, ale ich kłótnie nas nie dotyczą prawda?- uśmiechnęłam się do niej.
-Jesteś strasznie fajna- wysepleniła.
-Dziękuję- zaśmiałam się. Po dwugodzinnej zabawie mała zasnęła na kanapie. Przykryłam ją kocem i usiadłam z Łukaszem w kuchni.
-Znamy się prawie miesiąc, a ja mało o Tobie wiem- uśmiechnął się do mnie.
-Ze wzajemnością Łukasz- wystawiłam język do niego.
-To najpierw ty-upił łyk ciepłej herbaty.
***
Kasia, Daria, Marcysia siedziały przy stole i jadły ciepły obiad.
-Laski moje kochane! Macie dwie godziny na zrobienie się na bóstwo i idziemy na wielką imprezę do Moritza- weszłam do kuchni i szeroko się do nich uśmiechnęłam.
-Do tego Moritza?- spytała Daria.
-Musisz się przyzwyczaić, że jesteś w ich życiu. Będą tam wszyscy. Całe BVB, my, żony, dziewczyny, dziunie, lachony i co tam chcecie. Jedyny warunek to czy chcecie iść?
-TAK!- Wrzasnęły wszystkie.
-To się zbierać, bo do jutra czekać nie będziemy- Dziewczyny wybiegły z kuchni prawie zabijając się w przejściu.
Po niecałej godzinie wszystkie były zrobione.
Kasia miała spięte włosy w warkocz i zrobione z tego kok. Jej ostry makijaż idealnie współgrał ze strojem. Marcysia swoje czerwone włosy zostawiła tak jak miała, posypała je brokatem i spryskała lakierem. Jej strój podkreślał jej kobiece kształty. Daria zrobiła warkocz na bok, a jej sukienka uwydatniła jej zgrabną sylwetkę. Ja natomiast pofalowałam włosy i ubrałam taki strój, aby było mi wygodnie. Stałyśmy wszystkie przed lustrem i patrzyłyśmy na nasze odbicie. Każda wzięła do torebki najważniejsze rzeczy: telefon, klucze, dowód, portfel, gumy do żucia, przybory do makijażu. Po dwudziestu minutach jazdy taksówką wchodziłyśmy na wielką posesję gospodarza dzisiejszej imprezy. Już było tam dużo ludzi.
-Hej Kamila!- Moritz do mnie podszedł i mnie przytulił.
-Hejo! To jest Daria, Marcysia i Kasia.- dziewczyny w odpowiedniej kolejności pomachały mu.
-To ta Marcysia o której Mario cały czas gada? – spojrzał na mnie, wzruszyłam ramionami. –E! Gotze chodź tu!- zawołał, a po chwili Mario stanął obok nas. – Załatwiłem Ci partnerkę na ten wieczór- uśmiechnął się do niego. Mario podszedł do Marcysii złapał ją pod rękę i poszli gdzieś razem.
Moritz popatrzył na Kasię.
-Będziesz moją partnerką na dzisiejszy wieczór?- spytał się jej.
-Jeżeli chcesz- uśmiechnęła się do niego i obydwoje poszli dalej. Daria złapała się mnie.
-Zostałyśmy same. Powiedz, że Marco tu nie ma, bo ja umrę na sam jego widok!- powiedziała, łapiąc mnie za dłoń. W tym samym momencie Reus przebiegł przed nią.- O BOŻE! –wrzasnęła.
- Na razie możesz mówić do mnie Marco, O boże, będziesz krzyczeć kiedy indziej- puścił jej oko, podał jej dłoń i razem poszli na balkon rozmawiać. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam Roberta z Anią.
Podeszłam do niech.
-Hej- uśmiechnęłam się.
-O Aniu poznaj naszą dietetyczkę, Kamila- pokazał na mnie. Wymieniłam się uśmiechami z nią. Podszedł do nas Mats.
-Hej,
-Siema- odpowiedziałam.
-To jest Patrycja- pokazał na śliczną dziewczynę stojącą obok niego. Przywitałam się z nią porozmawiałam z nimi chwilę i zauważyłam Łukasza stojącego przy oknie.
Podeszłam do niego. Kiedy się zbliżałam, on już się do mnie uśmiechał. Poczułam to co zawsze czułam, kiedy widziałam go jako nastolatka, te motylki w brzuchu.
-Siema- zaczął.
-Hej- odpowiedziałam trochę zakłopotana swoim uczuciem.
-Coś się stało?- spytał
-Nie, nic. Jesteś sam?- spytałam rozglądając się za Ewą.
-Ewa nie chciała przyjść, bo bolała ją głowa. – Zauważyłam, że jego mina trochę zrzedła.
-Dobra, nie ważne. Idziemy się napić? – spytałam
-Prowadź- uśmiechnął się.
****
Wstałam chwiejnym krokiem. Spojrzałam na stolik.
-Wypiłam z Łukaszem na pół jedną butelkę wódki- pomyślałam i spojrzałam dookoła. Nikt nie siedział, obok, ani nie leżał. Łukasz podniósł się z krzesła i się zachwiał. Upadł. Nie mogłam przestać się śmiać.
-Co się śmiejesz Ty? Nogi mi zdrętwiały! Jezu jak mi się pić chce. – przejechał językiem po wargach.
-Chodź może coś znajdziemy- podałam mu rękę.
- My wczoraj wypiliśmy całą butelkę na pół?- spytał przerażony.
-Na to wygląda- złapałam się za głowę. –Pewnie wyglądam jak straszydło co?- spojrzałam na niego.
-Nie, wyglądasz dobrze- pomachał głową- w ogóle gdzie my jesteśmy?- spytał.
-Chyba w wiacie ogrodowej.- nacisnęłam na klamkę, do środka wpadły świeże promienie słońca. Wyszliśmy na zewnątrz. Spojrzałam na swoje buty stojące przed drzwiami. Buty były poturbowane, a obcasy połamane w drobny mak. Łukasz złapał mnie za nadgarstek i przeszliśmy przez trawę do domu.
-Wszyscy zgonowali przy basenie- zaśmiał się Łukasz.
-Tam jest samochodzik?- spojrzałam w dół basenu.
-Opel- zaczął się śmiać. Weszliśmy do środka. W domu każdy leżał na sobie.
-Roman, Roman, Roman- Łukasz kilka razy potrząsnął bramkarzem, który siedział przed szafą, okryty ziemią, roślinami i w pozycji jakby bronił.
-Obroniłem!- wrzasnął, po czym spojrzał na nas z przerażeniem- Dlaczego stoicie w moim polu? Zła bramka?
-On jest jeszcze pijany, Łukasz- podpowiedziałam. Poszliśmy dalej.
-O Kuba on nie pije- Łukasz podszedł do Błaszczykowskiego. Kuba był cały w odciskach ust. Spojrzał na nas.
-Stary powaliło Cię?!- wstał do Łukasz
-ale co?
-Dałeś im pomadkę Kamili, każdy się malował i się uparł, że jak nie da całusa Kubusiowi to będzie bezpłodny. Stary dwudziestu facetów, pomalowanych w damską pomadkę mnie całowało. Zabiję Cię!- wybuchłam śmiechem. –nawet nie było szans o obronie, czterech mnie trzymało trzech całowało po klatce piersiowej i twarzy. –Kuba się zatrząsł. Razem z Kubą poszliśmy dalej. Zobaczyłam Marcysię i Mario, leżących obok siebie i trzymających się za ręce. Zrobiłam im zdjęcie, po czym Kuba wylał na nich wodę z wiaderka. Goetze miał na sobie jeszcze resztki mojej pomadki.
-Co jest?!- Mario wstał, a Marcysia poczuwszy mokro wyskoczyła z łóżka. – o stary moja głowa!
- Z mózgiem też nie najlepiej- Kuba spojrzał na niego z pod byka.
-Co ci się stało? Banda napalonych fanek Cię napadła? – Mario spytał się rozcierając swoje czoło.
-Tak, banda fanek o nazwie BVB i przewodniczyłeś ty- Kuba wrzasnął, aż Marcysia się przestraszyła. Mario kompletnie nie wiedział o czym Kuba mówi.
Zostawiliśmy ich. W następnym pokoju był Lewy i Annia, a na dole Hummels tulący się do Patrycji.
Po drugiej stronie leżał Santana przytulony do palmy, która miała obgryzione liście. Weszłam do następnego, Daria i Marco siedzieli na łóżku i grali w łapki.
-Nie piliście nic wczoraj?- spytałam
-Nie, my siedzieliśmy i cały czas gadaliśmy- uśmiechnął się Reus
-Bo wszyscy są zalani w trupa i nikt nie wie co się działo- odpowiedziałam i wyszłam.
-Chodź odprowadzę Cię do domu. – Łukasz złapał mnie za ramię.
-Muszę Kasię tylko znaleźć- uśmiechnęłam się do niego. Szukaliśmy jej wszędzie.
- Z kim ona balowała?
-Z Moritzem- odpowiedziałam.
-To pewnie leżą w jego sypialni.
-Myślisz, że jej to zrobił?- spytałam przerażona.
-po pijaku? Moritz, dziewczyna, która mu wpadła w oko, jego dom, sypialnia, Wszystko się mogło zdarzyć- Łukasz przycisnął mnie do siebie. Szybko wbiegłam do sypialni Moritza. Kasia leżała na łóżku, a on leżał pod szafą. Szybko ocuciłam dziewczynę i wyciągnęłam ją na zewnątrz. Zadzwoniliśmy po taxi i jako tako połowa imprezowiczów wróciła do domu.
**
Odebrałam telefon.
-Halo?
-Siema tu Łukasz, żyjesz? Jak dziewczyny?
-Właśnie się obudziłam. Która godzina? Ja jakoś żyje, a dziewczyny to nie wiem.
-Jest trzynasta. Dobra jakby się coś działo to dzwoń.
-Dobrze.- pożegnałam się i odłożyłam telefon. Miałam na sobie jakąś męską koszulkę i majtki. Wyszłam do kuchni, napiłam się wody. Dziewczyny jęczały na kanapie.
-Zabalowałyście- powiedziałam szeptem.
-Bo ty nie- zaśmiała się Kasia- wywijałaś na parkiecie swoje dancehallowe triki. W sukience głupku
-Matko, co?
- No robiłaś szpagaty, stawałaś na głowię i to wszystko w sukience- dopowiedziała Marcysia.
-Ty wylądowałaś z Mario w łóżku- wystawiłam język
-jak to?
-Mam wasze zdjęcie- uśmiechnęłam się do niej i pokazałam jej telefon.
-Dobrze, że tylko tak, a nie jakoś inaczej- usiadłam między nimi.
-No to pierwsza impreza w takim gronie zaliczona- zagryzłam wargę i przymknęłam oczy.
-Chyba zgon- Kasia położyła na mnie głowę.
Obudziłam się i zobaczyłam na telefonie sms od Łukasza.
„Siema, mogę do Ciebie przyjechać z Sarą? Piszczu”
Odpisałam, że tak i poszłam się ubrać w jakiś luźny strój.
Kasia dzisiaj siedziała na wykładach sztuki w galerii, a Marcysia i Daria miały egzamin. Zrobiłam sobie herbaty i usiadłam na krześle przy wysepce. Spojrzałam w dół. Zamknęłam oczy. Pierwszy raz od dłuższego czasu miałam czas, żeby usiąść i pomyśleć o wszystkim.
Usłyszałam dzwonek domofonu. Otworzyłam. Po chwili Łukasz i jego córeczka już siedzieli ze mną w kuchni.
Chwilę bawiłam się z Sarą, Łukasz poszedł w tym czasie do łazienki.
-Wiesz, mama i tata się wczoraj kłócili, krzyczeli bardzo głośno- wyszeptała mi mała dziewczynka.
-Dlatego tata jest taki przybity, ale ich kłótnie nas nie dotyczą prawda?- uśmiechnęłam się do niej.
-Jesteś strasznie fajna- wysepleniła.
-Dziękuję- zaśmiałam się. Po dwugodzinnej zabawie mała zasnęła na kanapie. Przykryłam ją kocem i usiadłam z Łukaszem w kuchni.
-Znamy się prawie miesiąc, a ja mało o Tobie wiem- uśmiechnął się do mnie.
-Ze wzajemnością Łukasz- wystawiłam język do niego.
-To najpierw ty-upił łyk ciepłej herbaty.
***
Kasia, Daria, Marcysia siedziały przy stole i jadły ciepły obiad.
-Laski moje kochane! Macie dwie godziny na zrobienie się na bóstwo i idziemy na wielką imprezę do Moritza- weszłam do kuchni i szeroko się do nich uśmiechnęłam.
-Do tego Moritza?- spytała Daria.
-Musisz się przyzwyczaić, że jesteś w ich życiu. Będą tam wszyscy. Całe BVB, my, żony, dziewczyny, dziunie, lachony i co tam chcecie. Jedyny warunek to czy chcecie iść?
-TAK!- Wrzasnęły wszystkie.
-To się zbierać, bo do jutra czekać nie będziemy- Dziewczyny wybiegły z kuchni prawie zabijając się w przejściu.
Po niecałej godzinie wszystkie były zrobione.
Kasia miała spięte włosy w warkocz i zrobione z tego kok. Jej ostry makijaż idealnie współgrał ze strojem. Marcysia swoje czerwone włosy zostawiła tak jak miała, posypała je brokatem i spryskała lakierem. Jej strój podkreślał jej kobiece kształty. Daria zrobiła warkocz na bok, a jej sukienka uwydatniła jej zgrabną sylwetkę. Ja natomiast pofalowałam włosy i ubrałam taki strój, aby było mi wygodnie. Stałyśmy wszystkie przed lustrem i patrzyłyśmy na nasze odbicie. Każda wzięła do torebki najważniejsze rzeczy: telefon, klucze, dowód, portfel, gumy do żucia, przybory do makijażu. Po dwudziestu minutach jazdy taksówką wchodziłyśmy na wielką posesję gospodarza dzisiejszej imprezy. Już było tam dużo ludzi.
-Hej Kamila!- Moritz do mnie podszedł i mnie przytulił.
-Hejo! To jest Daria, Marcysia i Kasia.- dziewczyny w odpowiedniej kolejności pomachały mu.
-To ta Marcysia o której Mario cały czas gada? – spojrzał na mnie, wzruszyłam ramionami. –E! Gotze chodź tu!- zawołał, a po chwili Mario stanął obok nas. – Załatwiłem Ci partnerkę na ten wieczór- uśmiechnął się do niego. Mario podszedł do Marcysii złapał ją pod rękę i poszli gdzieś razem.
Moritz popatrzył na Kasię.
-Będziesz moją partnerką na dzisiejszy wieczór?- spytał się jej.
-Jeżeli chcesz- uśmiechnęła się do niego i obydwoje poszli dalej. Daria złapała się mnie.
-Zostałyśmy same. Powiedz, że Marco tu nie ma, bo ja umrę na sam jego widok!- powiedziała, łapiąc mnie za dłoń. W tym samym momencie Reus przebiegł przed nią.- O BOŻE! –wrzasnęła.
- Na razie możesz mówić do mnie Marco, O boże, będziesz krzyczeć kiedy indziej- puścił jej oko, podał jej dłoń i razem poszli na balkon rozmawiać. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam Roberta z Anią.
Podeszłam do niech.
-Hej- uśmiechnęłam się.
-O Aniu poznaj naszą dietetyczkę, Kamila- pokazał na mnie. Wymieniłam się uśmiechami z nią. Podszedł do nas Mats.
-Hej,
-Siema- odpowiedziałam.
-To jest Patrycja- pokazał na śliczną dziewczynę stojącą obok niego. Przywitałam się z nią porozmawiałam z nimi chwilę i zauważyłam Łukasza stojącego przy oknie.
Podeszłam do niego. Kiedy się zbliżałam, on już się do mnie uśmiechał. Poczułam to co zawsze czułam, kiedy widziałam go jako nastolatka, te motylki w brzuchu.
-Siema- zaczął.
-Hej- odpowiedziałam trochę zakłopotana swoim uczuciem.
-Coś się stało?- spytał
-Nie, nic. Jesteś sam?- spytałam rozglądając się za Ewą.
-Ewa nie chciała przyjść, bo bolała ją głowa. – Zauważyłam, że jego mina trochę zrzedła.
-Dobra, nie ważne. Idziemy się napić? – spytałam
-Prowadź- uśmiechnął się.
****
Wstałam chwiejnym krokiem. Spojrzałam na stolik.
-Wypiłam z Łukaszem na pół jedną butelkę wódki- pomyślałam i spojrzałam dookoła. Nikt nie siedział, obok, ani nie leżał. Łukasz podniósł się z krzesła i się zachwiał. Upadł. Nie mogłam przestać się śmiać.
-Co się śmiejesz Ty? Nogi mi zdrętwiały! Jezu jak mi się pić chce. – przejechał językiem po wargach.
-Chodź może coś znajdziemy- podałam mu rękę.
- My wczoraj wypiliśmy całą butelkę na pół?- spytał przerażony.
-Na to wygląda- złapałam się za głowę. –Pewnie wyglądam jak straszydło co?- spojrzałam na niego.
-Nie, wyglądasz dobrze- pomachał głową- w ogóle gdzie my jesteśmy?- spytał.
-Chyba w wiacie ogrodowej.- nacisnęłam na klamkę, do środka wpadły świeże promienie słońca. Wyszliśmy na zewnątrz. Spojrzałam na swoje buty stojące przed drzwiami. Buty były poturbowane, a obcasy połamane w drobny mak. Łukasz złapał mnie za nadgarstek i przeszliśmy przez trawę do domu.
-Wszyscy zgonowali przy basenie- zaśmiał się Łukasz.
-Tam jest samochodzik?- spojrzałam w dół basenu.
-Opel- zaczął się śmiać. Weszliśmy do środka. W domu każdy leżał na sobie.
-Roman, Roman, Roman- Łukasz kilka razy potrząsnął bramkarzem, który siedział przed szafą, okryty ziemią, roślinami i w pozycji jakby bronił.
-Obroniłem!- wrzasnął, po czym spojrzał na nas z przerażeniem- Dlaczego stoicie w moim polu? Zła bramka?
-On jest jeszcze pijany, Łukasz- podpowiedziałam. Poszliśmy dalej.
-O Kuba on nie pije- Łukasz podszedł do Błaszczykowskiego. Kuba był cały w odciskach ust. Spojrzał na nas.
-Stary powaliło Cię?!- wstał do Łukasz
-ale co?
-Dałeś im pomadkę Kamili, każdy się malował i się uparł, że jak nie da całusa Kubusiowi to będzie bezpłodny. Stary dwudziestu facetów, pomalowanych w damską pomadkę mnie całowało. Zabiję Cię!- wybuchłam śmiechem. –nawet nie było szans o obronie, czterech mnie trzymało trzech całowało po klatce piersiowej i twarzy. –Kuba się zatrząsł. Razem z Kubą poszliśmy dalej. Zobaczyłam Marcysię i Mario, leżących obok siebie i trzymających się za ręce. Zrobiłam im zdjęcie, po czym Kuba wylał na nich wodę z wiaderka. Goetze miał na sobie jeszcze resztki mojej pomadki.
-Co jest?!- Mario wstał, a Marcysia poczuwszy mokro wyskoczyła z łóżka. – o stary moja głowa!
- Z mózgiem też nie najlepiej- Kuba spojrzał na niego z pod byka.
-Co ci się stało? Banda napalonych fanek Cię napadła? – Mario spytał się rozcierając swoje czoło.
-Tak, banda fanek o nazwie BVB i przewodniczyłeś ty- Kuba wrzasnął, aż Marcysia się przestraszyła. Mario kompletnie nie wiedział o czym Kuba mówi.
Zostawiliśmy ich. W następnym pokoju był Lewy i Annia, a na dole Hummels tulący się do Patrycji.
Po drugiej stronie leżał Santana przytulony do palmy, która miała obgryzione liście. Weszłam do następnego, Daria i Marco siedzieli na łóżku i grali w łapki.
-Nie piliście nic wczoraj?- spytałam
-Nie, my siedzieliśmy i cały czas gadaliśmy- uśmiechnął się Reus
-Bo wszyscy są zalani w trupa i nikt nie wie co się działo- odpowiedziałam i wyszłam.
-Chodź odprowadzę Cię do domu. – Łukasz złapał mnie za ramię.
-Muszę Kasię tylko znaleźć- uśmiechnęłam się do niego. Szukaliśmy jej wszędzie.
- Z kim ona balowała?
-Z Moritzem- odpowiedziałam.
-To pewnie leżą w jego sypialni.
-Myślisz, że jej to zrobił?- spytałam przerażona.
-po pijaku? Moritz, dziewczyna, która mu wpadła w oko, jego dom, sypialnia, Wszystko się mogło zdarzyć- Łukasz przycisnął mnie do siebie. Szybko wbiegłam do sypialni Moritza. Kasia leżała na łóżku, a on leżał pod szafą. Szybko ocuciłam dziewczynę i wyciągnęłam ją na zewnątrz. Zadzwoniliśmy po taxi i jako tako połowa imprezowiczów wróciła do domu.
**
Odebrałam telefon.
-Halo?
-Siema tu Łukasz, żyjesz? Jak dziewczyny?
-Właśnie się obudziłam. Która godzina? Ja jakoś żyje, a dziewczyny to nie wiem.
-Jest trzynasta. Dobra jakby się coś działo to dzwoń.
-Dobrze.- pożegnałam się i odłożyłam telefon. Miałam na sobie jakąś męską koszulkę i majtki. Wyszłam do kuchni, napiłam się wody. Dziewczyny jęczały na kanapie.
-Zabalowałyście- powiedziałam szeptem.
-Bo ty nie- zaśmiała się Kasia- wywijałaś na parkiecie swoje dancehallowe triki. W sukience głupku
-Matko, co?
- No robiłaś szpagaty, stawałaś na głowię i to wszystko w sukience- dopowiedziała Marcysia.
-Ty wylądowałaś z Mario w łóżku- wystawiłam język
-jak to?
-Mam wasze zdjęcie- uśmiechnęłam się do niej i pokazałam jej telefon.
-Dobrze, że tylko tak, a nie jakoś inaczej- usiadłam między nimi.
-No to pierwsza impreza w takim gronie zaliczona- zagryzłam wargę i przymknęłam oczy.
-Chyba zgon- Kasia położyła na mnie głowę.
Patrycja Best 26 lat |
O matko ale się uśmiałam XDD
OdpowiedzUsuńBiedny Kubuś ;))
Mi tam się podoba ta impreza :PP
Gra z Marco w łapki dobrze że tylko w łapki :D
@DariaPoland15
hahahahahah Santana i te jego kwiatki
OdpowiedzUsuńSuper ;)
@Dortmundheart
Cho na bigos
OdpowiedzUsuńno no robi sie co raz ciekawiej ::)) mam nadzieje (taka mala ) ze co cos sie wydarzy pomiedzy Lukaszem a Kamila ::))) pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek :)
OdpowiedzUsuńSIKAM ;D JUŻ WSZYSTKO CO DOBRE NAPISAŁAM CI NA TWITTERZE <3 :D KOCHAM TO OPOWIADANIE I KOCHAM CIEBIE I KOCHAM MARIO I KOCHAM WSZYSTKICH ;D DOBRA PONOSI MNIE . XD JUŻ SIĘ ZAMYKAM . ;)
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘĘĘĘĘĘ
OdpowiedzUsuńdostanę bigos?
OdpowiedzUsuńjedziemy do Dortmundu.
OdpowiedzUsuńBez Ciebie nie idę.
OdpowiedzUsuńjest juz 10?
OdpowiedzUsuńtak tak dawaj nastepna czesc bo juz ponad 10 jest :D
OdpowiedzUsuń