****
Rozdział 19.
Otworzyłam lekko oczy i pociągnęłam ręką obok po łóżku. Nikogo nie było obok. Wstałam i poszłam do kuchni na stole leżał liścik.
"Śpieszyłem się na trening. Widzimy się wieczorem.
Łukasz xx" Czytając, uśmiechnęłam się do siebie. Zrobiłam śniadanie i podałam. Dziewczyny powoli zbierały się w kuchni.
-Powinnyśmy zrobić kiedyś taki babski wieczór. Każda żona i dziewczyna z BVB- zaproponowała Patrycja.
-Albo narzeczona- uśmiechnęła się Kasia. Spojrzałyśmy na nią, a ona pomachała nam przed oczami pięknym pierścionkiem. Rzuciłyśmy się na nią i zaczęłyśmy krzyczeć. Nawet Patrycja w drugim miesiącu ciąży latała jak powalona.
-To trzeba oblać!- wrzasnęła Marcysia
-Ja nie mogę! Nosz cholera nie mogliście chwile poczekać, do rozwiązania?- spytała Patrycja
-Ja też o tym nie wiedziałam- zaprotestowała Kasia
-No i co z tego- zaśmiałyśmy się.
-Ja muszę wyskoczyć na godzinę do pracy, ale wy tu siedźcie- powiedziałam i poszłam się przebrać.
Wciągnęłam na siebie czerwone rurki, czarną koszulową bluzkę, trampki, złapałam torebkę i wyszłam.
***
Powoli zbierałam się do powrotu do mieszkania. Łukasz już czekał na korytarzu.
-Cześć, kochanie- podszedł do mnie i delikatnie pocałował w czoło.
-Hej- uśmiechnęłam się. -Nie znikaj tak rano, bo się boję
-czego?- spytał, łapiąc mnie za dłoń.
-Boję się, że..- przerwał mi telefon. Wyszperałam go z torebki.
-Halo?- odebrałam
Rozdział 19.
Otworzyłam lekko oczy i pociągnęłam ręką obok po łóżku. Nikogo nie było obok. Wstałam i poszłam do kuchni na stole leżał liścik.
"Śpieszyłem się na trening. Widzimy się wieczorem.
Łukasz xx" Czytając, uśmiechnęłam się do siebie. Zrobiłam śniadanie i podałam. Dziewczyny powoli zbierały się w kuchni.
-Powinnyśmy zrobić kiedyś taki babski wieczór. Każda żona i dziewczyna z BVB- zaproponowała Patrycja.
-Albo narzeczona- uśmiechnęła się Kasia. Spojrzałyśmy na nią, a ona pomachała nam przed oczami pięknym pierścionkiem. Rzuciłyśmy się na nią i zaczęłyśmy krzyczeć. Nawet Patrycja w drugim miesiącu ciąży latała jak powalona.
-To trzeba oblać!- wrzasnęła Marcysia
-Ja nie mogę! Nosz cholera nie mogliście chwile poczekać, do rozwiązania?- spytała Patrycja
-Ja też o tym nie wiedziałam- zaprotestowała Kasia
-No i co z tego- zaśmiałyśmy się.
-Ja muszę wyskoczyć na godzinę do pracy, ale wy tu siedźcie- powiedziałam i poszłam się przebrać.
Wciągnęłam na siebie czerwone rurki, czarną koszulową bluzkę, trampki, złapałam torebkę i wyszłam.
***
Powoli zbierałam się do powrotu do mieszkania. Łukasz już czekał na korytarzu.
-Cześć, kochanie- podszedł do mnie i delikatnie pocałował w czoło.
-Hej- uśmiechnęłam się. -Nie znikaj tak rano, bo się boję
-czego?- spytał, łapiąc mnie za dłoń.
-Boję się, że..- przerwał mi telefon. Wyszperałam go z torebki.
-Halo?- odebrałam
-Kamila.. gdzie jesteś?- usłyszałam załamujący się głos Kasi.
-Jeszcze w pracy, ale zaraz będę jechać do domu. Coś się stało? Co z Twoim głosem?- spytałam
-Jestem w szpitalu- zaczęła
-Gdzie?- warknęłam jakbym chciała się upewnić czy dobrze usłyszałam.
-W szpitalu w Dortmundzie. Przyjedziesz?- spytała
-Oczywiście, zaraz będę- rozłączyłam się.
-Coś się stało?- Łukasz spojrzał na mnie.- Masz zimne dłonie i się trzęsiesz- przytulił mnie
-Zawieziesz mnie do szpitala. Kasia tam jest, ale ja nie wiem co się stało.
-Chodź- pociągnął mnie za rękę. Po chwili wsiadaliśmy do samochodu i jechaliśmy do szpitala.
Dziesięć minut później wbiegłam do holu. Kasia siedziała przy sali. Była cała zapłakana. Podbiegłam do niej.
-Co się stało?- przytuliłam ją do siebie.
-Zadzwonili do mnie, po tym jak poszłaś, że Moritz...- przerwała
-Co z nim?- przyciągnęłam ją do siebie
-że miał wypadek jak jechał na trening-zaczęła płakać. "Nienawidzę jak ona płacze!"-wrzasnęłam w myślach. Łukasz po chwili przyszedł i usiadł obok mnie.
-Moritz miał wypadek- szepnęłam do niego.
-Co?!- wrzasnął - Cholera jasna! -zacisnął dłonie w pięść.
-Kochanie, będzie dobrze, zobaczysz, pewnie się tylko poharatał i wyjdzie z tego- potrząsnęłam Kasią.
-Nie chcą mi nic powiedzieć- łkała
-Nie płacz!-jęknęłam- Proszę..- Po chwili dołączyli do nas Kuba, Rober, Illkay, Roman, Emma, Jurgen, Felipe, Sebastian, Patrycja, Mats, Daria, Marco, Marcysia, Mario. Siedzieliśmy razem w tej pieprzonej poczekalni. Nikt nie chciał nam nic powiedzieć. Czekaliśmy. Właściwie to umieraliśmy z nadziei, oczekiwania, bezradności.
-Będzie dobrze, słyszysz?- krzyknęła do Kasi Patrycja.
-A jeżeli nie?
-Wypluj te słowa- wrzasnął Felipe. Siedziałam obok Łukasza i przygryzałam pięść. "Jej bajka się tak nie skończy!"- wrzeszczałam do tego u góry w myślach "Nie pozwolę Ci na to!"
_________________________
Wybaczcie, coś mnie dzisiaj napadło z moim dziwnym humorem.
10 komentarzy?
Płaczcie ze mną XD
-Jeszcze w pracy, ale zaraz będę jechać do domu. Coś się stało? Co z Twoim głosem?- spytałam
-Jestem w szpitalu- zaczęła
-Gdzie?- warknęłam jakbym chciała się upewnić czy dobrze usłyszałam.
-W szpitalu w Dortmundzie. Przyjedziesz?- spytała
-Oczywiście, zaraz będę- rozłączyłam się.
-Coś się stało?- Łukasz spojrzał na mnie.- Masz zimne dłonie i się trzęsiesz- przytulił mnie
-Zawieziesz mnie do szpitala. Kasia tam jest, ale ja nie wiem co się stało.
-Chodź- pociągnął mnie za rękę. Po chwili wsiadaliśmy do samochodu i jechaliśmy do szpitala.
Dziesięć minut później wbiegłam do holu. Kasia siedziała przy sali. Była cała zapłakana. Podbiegłam do niej.
-Co się stało?- przytuliłam ją do siebie.
-Zadzwonili do mnie, po tym jak poszłaś, że Moritz...- przerwała
-Co z nim?- przyciągnęłam ją do siebie
-że miał wypadek jak jechał na trening-zaczęła płakać. "Nienawidzę jak ona płacze!"-wrzasnęłam w myślach. Łukasz po chwili przyszedł i usiadł obok mnie.
-Moritz miał wypadek- szepnęłam do niego.
-Co?!- wrzasnął - Cholera jasna! -zacisnął dłonie w pięść.
-Kochanie, będzie dobrze, zobaczysz, pewnie się tylko poharatał i wyjdzie z tego- potrząsnęłam Kasią.
-Nie chcą mi nic powiedzieć- łkała
-Nie płacz!-jęknęłam- Proszę..- Po chwili dołączyli do nas Kuba, Rober, Illkay, Roman, Emma, Jurgen, Felipe, Sebastian, Patrycja, Mats, Daria, Marco, Marcysia, Mario. Siedzieliśmy razem w tej pieprzonej poczekalni. Nikt nie chciał nam nic powiedzieć. Czekaliśmy. Właściwie to umieraliśmy z nadziei, oczekiwania, bezradności.
-Będzie dobrze, słyszysz?- krzyknęła do Kasi Patrycja.
-A jeżeli nie?
-Wypluj te słowa- wrzasnął Felipe. Siedziałam obok Łukasza i przygryzałam pięść. "Jej bajka się tak nie skończy!"- wrzeszczałam do tego u góry w myślach "Nie pozwolę Ci na to!"
_________________________
Wybaczcie, coś mnie dzisiaj napadło z moim dziwnym humorem.
10 komentarzy?
Płaczcie ze mną XD
@keep_calm_ziom kocham Cię najbardziej na świecie, przepraszam za taki rozdział!
JA NIGDY NIE LATAM JAK POWALONA :P
OdpowiedzUsuńdawaj szybciej kolejny rozdział :O I płacze razem z tobą ♥
OdpowiedzUsuńTeż cię kocham najbardziej na świecie i nie musisz mnie przepraszać ziomuś ;***
smuuutnyyy
OdpowiedzUsuńa mnie nie kochasz? ;c
OdpowiedzUsuńNO JA SIE ZGADZAM I POPRSZE KOLEJNY!
OdpowiedzUsuńSHINE BRIGHT LIKE BVB
OdpowiedzUsuńto ja moge z tb plakac . odcinek no Moritz w szpitalu oj no to sie porobilo czekam na next :)
OdpowiedzUsuńnawet Emma tam wpadła :D hahah :D świetny <3 pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńAle jak to Mortiz w szpitalu ? ;C
OdpowiedzUsuńNie no będzie dobrze :)) Prawda ?
Bardzo mi się podoba ! <3
Świetny rozdział! Wyczekuję kolejnego :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-52.html mile widziany komentarz ;)
Pozdrawiam.